piątek, 24 stycznia 2014

Miś, Skleroza i stara poszwa

Nie , nie pomyliłam się. Nie pomyliłam tytułów. Nie będziemy rozmawiać o czarownicach, ani lwach , ani tym bardziej starych szafach. 
Owszem czarownicę mijam każdego dnia, gdy rankiem przemykam przed lustrem. Lwią odwagę znajduję w sobie za każdym razem, gdy muszę skorzystać z toalety w którymś z budynków przy Kolejowej, gdzie mam obecnie biuro. W nim zresztą znajduje się stara szafa. Ale co z tego? Żeby w ogóle podjąć się otwarcia jej drzwi, konieczne jest zawarcie ubezpieczenia na życie, albo przynajmniej NW. W sumie już nie pamiętam, co do niej włożyłam, ale jestem niemal w 100 procentach pewna, że wszystko się przyda … kiedyś. Wróćmy więc do Misia, Sklerozy i starej poszwy
 

Pan Miś to oczywiście projekt  Tone Finnanger  z serii Tilda. Już kiedyś Wam pokazywałam jak uszyć misia z łatką.  Sęk w tym, że zawsze podobał mi się model pokazany w książce – znacznie  większy  - być może starszy brat  mniejszych misiów. W końcu znalazłam sposób na powiększenie szablonu i wzięłam się do pracy.  


Przydatna  okazała się stara poszwa na kołdrę, której jeszcze trochę mi zostało, po tym jak wykroiłam z niej dwie zasłonki do biura (później Wam pokażę :)
Może bardziej kolorowy, niż oryginalny projekt Tildy, ale mnie się tkanina bardzo podobała. Od siebie dodałam  ‘obrożę’ i zawieszkę z tasiemki, dzięki czemu miś będzie mógł zawisnąć…




Tylko bez skojarzeń! Absolutnie nie mam morderczych zapędów. Mój kot może potwierdzić, iż nad zwierzętami się nie znęcam… zazwyczaj ;)

I już niedźwiedzia  skończyłam, i wygrzebałam z zapasów wbijaki, które kupiłam by upiększyć ogród (ale ogrodu jeszcze nie mam ;()i w tym właśnie miejscu dopadła mnie Skleroza. Cały tydzień miotałam się w poszukiwaniu wypalarki.  A jak już w końcu ją znalazłam, to okazało się, że pudełko, a i owszem zawiera wypalarkę, ale już końcówek do niej – nie. 




Dlatego nie będzie happy endu, przynajmniej nie dziś i nie w tej bajce. Ale nie płaczcie, bo za to będzie …


 
CDN

9 komentarzy:

  1. W misiaku z łatką zakochana jestem od chwili zamieszczenia przez Ciebie posta z misiem z łatka :):):) Pasiak jest boski i tego też już uwielbiam :)
    Buziak

    ps. tytuł posta od razu mi skojarzył, mam w domku 4-klasistę i lektura obowiązkowo przeczytana :)

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam takie misie! śliczne są

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale sliczne,pozdrawiam Ewa.Zapraszam do mnie na candy.

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny misio i za pewne happy end będzie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam cudny misio .Daga

    OdpowiedzUsuń
  6. Końcówki do wypalarki nadal mają status 'zaginione w akcji' ;( Dzięki za pochwały, ale czuję się przy tym projekcie niespełniona - jakby zacerowała tylko jedną skarpetkę...

    OdpowiedzUsuń
  7. Misiaki urocze. A posta czyta się jak prawdziwą opowieść o zaczarowanej krainie, w której ktoś porwał te końcówki w daleką podróż... i chyba nie radzę sprawdzać w szafie :).
    W sumie mam dokładnie taką samą wypalarkę i nawet dwa zestawy końcówek do niej, więc jak nie znajdziesz w ogóle to daj znać :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Prawy do lewego

Prawych uprasza się o korzystanie z zamieszczonych treści i zdjęć zgodnie z przepisami świata tego, sumieniem i społeczną moralnością. Znaczy, że można zapożyczyć w/w z mojego bloga tylko do celów niekomercyjnych i każdorazowo odsyłając do źródła. Jednocześnie uświadamiam, iż skany szablonów są moją własnością, jednak niektóre treści na nich się znajdujące - nie. Informuję o tym szczerze. Nie ponoszę odpowiedzialności za niewłaściwe wykorzystanie materiałów.

Obserwatorze! Nie bądź statystyczną cyferką na blogowym liczniku. Jeśli jesteś tu po raz pierwszy - napisz coś o sobie. ('Coś' to też 'coś', ale niekoniecznie o to mi chodziło;).