czwartek, 28 marca 2013

Spryciarz z Londynu się zbliża!

Informacja ta szczególnie przydaSie fanom twórczości Pratchetta. Już 17 kwietnia do sprzedaży trafi jego najnowsza powieść, w polskim przekładzie brzmiąca : Spryciarz z Londynu. Na stronie Rebisu widnieje krótkie info:

"Dodger żyje z tego, co znajdzie w kanałach dziewiętnastowiecznego Londynu. To gość: kocha całą swoją dzielnicę, większość swoich ziomków i bardzo niewielu policjantów. A w zasadzie - żadnego policjanta. Prawdziwy z niego Pan "nic nie wiem, nic nie słyszałem, w ogóle mnie tu nie było".

Nie wiem jak Wy, ale ja nie mogę się już doczekać :))

wtorek, 26 marca 2013

Torebka ... w toku

Praca, praca, praca! A po potem znów praca, praca i jeszcze trochę więcej pracy i konieczne głaskanie Filona, bo slalom pomiędzy nogami urządza i usiąść nie da. 

Pojechałam po bandzie z tą torebką. Raz może w życiu uszyłam coś, co można nazwać torbą bawełnianą na zakupy. Od lat kilku, co ją zobaczę, powtarzam sobie, że powinnam ramię skrócić i w zasadzie kwestia poprawek na tym etapie się kończy. No to teraz, jakby tego było mało, jeszcze suwaka mi się zachciało. 

Na razie jestem na etapie... tak, to można nazwać siatką geometryczną. Boję się ruszyć z pracą dalej, bo nie jestem pewna efektu. A z tym brakiem pewności kojarzy mi się ryzyko prucia, którego po prostu nie cierpię. 
Wiem jak chcę by przedmiot wyglądał docelowo. Ba, nawet zdarzają mi się śmigać przez głowę niewyraźne obrazy etapów przejściowych. Trochę jakby puzzle, tylko czemu mam wrażenie, że pochodzą z rożnych kompletów;>. 
Nie, nie poddaję się jeszcze. Wyrażam tylko drobną, tycią frustrację. Ale jak się wkurzę, to zszyję wszystkie krawędzie i zrobię z tej niecnej torebki poduszkę!.
ps. Jakiś czas temu PanNikt domagał się czegoś rockandrollowego. Mam nadzieje, że motyw przypadnie mu do gustu.

niedziela, 24 marca 2013

Dzrzewko urodzinowe

Nareszcie wykończyłam większość projektów i mogłam się zabrać za torebkę, której brak coraz gorzej znoszę. Wybrałam już tkaniny, wyrysowałam wstępne założenia i wymiary i ... przypomniałam sobie, że nie mam prezentu dla teściowej. Torebka musiała chwilowo iść w odstawkę ;(.

Z roku na rok coraz trudniej mi wymyślić prezent dla męża, a co dopiero dla kogoś, kto spędził na świecie 2 razy więcej czasu niż ja i zdążył zebrać mnóstwo mniej lub bardziej przydatnych przydasiów. Mama kocha kwiaty, ale wątpię by znalazła miejsce na kolejną doniczkę. Czasu mało, więc zarządziłam debatę jako miejsce posiedzenia obierając własny umysł:

Ania : - To może kwiatek?
Wiedźma: - Świetny pomysł! Gdzie chcesz by go hodowała? Na dłoni?!
Nieśmiała: - Wiosna nadchodzi, to może coś kolorowego?
Ania, Wiedźma i Damia: - WIOSNA?! GDZIE???
Nieśmiała: - To ja może już nic nie będę mówić ;(
Wiedźma: - To akurat bardzo dobry pomysł.
Ania: - Przestańcie - to nie pomaga
Damia: - Zróbmy drzewko!
Wiedźma - No genialnie! Mama nie ma miejsca na kwiatek, to podarujmy jej palmę!
Ania: - Hehe, Chmura miałaby o co ostrzyć pazury :).
Damia: - Nie dość, że wredna to jeszcze głucha! Powiedziałam ZRÓBMY! Takie samo drzewko jakie niedawno zrobiłyśmy dla figurki wróżki. Będzie kolorowe i zajmie mało miejsca. 
Wiedźma: - Problem miejsca sam się rozwiąże, jak Chmura na nim usiądzie.
Ania: - Ok, mam dość! Idź złapać pająka lub dwa. Damia ma rację - zrobimy drzewko, ale dużo większe, niż te ostatnie i nie w doniczce, tylko DO doniczki! Ba - można będzie je w razie czego potraktować jako podpórkę do kwiatka. 
Damia: To postanowione! Doi roboty
[Tylko jedna bohaterka pozostała na 'sali']
Wiedźma: Pajęczna też się przyda?!

Ów dialog trwał zaledwie kilka nanosekund, ale - jak część moich wewnętrznych dialogów - odniósł pozytywny skutek. W jego efekcie powstało urodzinowe drzewko dla mamy faceta, który zrobił mi śniadanie :)

 
Ps. Chmura to kotka moich teściów, młodsza siostra naszego Filona w naturalnym dla Błękitnych Brytyjczyków kolorze grafitowym. Imiona kociakom nadawał Piotrek i w przypadku Chmury kierował się kolorem. Kto mógł przewidzieć, że to imię będzie niosło ze sobą dodatkowe konsekwencje - wredna i złośliwa. Niczym złą pogodę - staram się ją omijać:)

sobota, 23 marca 2013

Gdy dwie blogerki się zgadają...

Gór może przenosić nie będziemy, ale zawsze zachodzi ryzyko zarażenia się twórczym wirusem, na skutek którego, zamiast spędzać czas na przymierzaniu butów, wydajemy forsę na sól (w przypadku AniN) bądź chociażby farby (w moim przypadku). Jakaż strata dla... sklepów obuwniczych :))

Ale nie o tym chciałam. 
Świeżo przyjętym do szkółki wróżki Damii doradzam zapoznanie się <tym> postem.
Dowiecie się z niego, że AniaN wykonała specjalnie dla mnie prześliczne, drobniutkie aniołki, w pewnym konkretnym celu. Wywiązała się z powierzonego zadania na 6+ w skali ocen od 1 do 2 , za co gorąco, jeszcze raz publicznie, jej dziękuję :).

No tak, czas na wyjawienie projektu - brzmi dumnie i po takim oświadczeniu  można by się co najmniej odsłony nowoczesnego ołtarzyka spodziewać;>. Obawiam się, że niektórych rozczaruję. 

Nie będę Wam wyjaśniać dlaczego ... ZNICZE. To nie czas i miejsce. Jeszcze łzy by się polały, a nie temu piszę. Chcę tylko żebyście wiedzieli, że to dla mnie niezwykle ważne.
Już wcześniej zamieszczałam zdjęcia samodzielnie ozdobionych zniczy. Gdy więc zobaczyłam prace AniN uznałam, że jej aniołki byłyby pięknym uzupełnieniem. Zgodziła się na wymianę w efekcie czego powstały poniższe kompozycje. Całość oczywiście została zaimpregnowania i mam gorącą nadzieję, że przetrwają warunki na zewnątrz. Oczywiście nie wykorzystałam wszystkich aniołków - pozostałe zostaną stosownie zaadoptowane - w swoim czasie.




Jeden komplet zniczy pojechał już do Ani, ale nie powiem który :). Sama się wkrótce przekona. 
Kurcze, żeby tylko kurierzy tą paczką nie żonglowali ;(

piątek, 22 marca 2013

Przypadek przedszkolaka Grzesia

Powitajcie proszę Grzesia - jedynego syna mojej jedynej siostry. Grześ jest uroczym, słodkim i radosnym przedszkolakiem, co widać na załączonym obrazku. Oczywiście jest mnóstwo rzeczy, które można powiedzieć o Grzesiu przedszkolaku, których na obrazku nie widać :). Większość dotyczy niezwykle bogatego słownika, który na każdej stronie w kilku miejscach, często boldem i również w kilku językach zawiera słowo NIE. Znalazło się jeszcze miejsce na "A dlaczego?" i "Kup mi to". Dopisek "mamusiu" stosowany w drastycznych sytuacjach z wytresowaną miną na kota w butach z filmu Shrek. 
Jeśli nie wiecie o czym mówię - to proszę, wzór poniżej:
Mogłabym długo opowiadać o Grzesiu, którego nie widuję zbyt często, ale ma wiele wspólnego z moim synkiem (sprzed x lat) i synkami wielu innych mam - a mianowicie jest przedszkolakiem. Nie powinien więc nikogo dziwić taki obrazek. 
Tak, to spodenki słodkiego Grzesia. Podobno ulubione. Na pomoc wezwano Matkę Chrzestną (czyli mnie), by machnęła różdżką i pozbyła się niechcianych dziur. Moja różdżka jest niestety w naprawie, więc musiałam zastosować bardziej przyziemne metody.

Integracja spodni z łatą w kratkę czy moro mogłaby być źle widziana przez przedszkolaka z XXI wieku, dlatego też zaryzykowałam zakup łaty 'na topie' czyli z wizerunkiem ulubionego autka. Problem w tym, że do czasu, gdy spodnie wrócą do ich właściciela 'na topie' może być coś innego, na przykład jakieś wściekłe ptaszydła. Gdy maluch zacznie zalewać się łzami z powodu mojego niezbyt trafnego wyboru, różdżka może okazać się wręcz niezbędna (względnie miotła).

Wyzwaniem jednak okazały się spodnie z 'rezerwatem' na czele. Zdaje się, że w tych wszystkich przeklętych firmach odzieżowych pracują faceci. Jakby mieli choć jedną matkę z przedszkolakiem na stanie, to nie dawaliby napisów w tak newralgicznych częściach spodni. Ba - od razu wzmocniliby 'kolana' kevlarem i całość zabezpieczyli przeciw plakatówkom, tuszowi z długopisów i flamastrów. Ewentualna powłoka przeciwpożarowa też by nie zaszkodziła. 
Początkowo planowałam podmienić tylko przetartą literkę, ale nie wiem na ile by to starczyło. Pomysł przyszedł nieco bardziej oryginalny. 


Na razie czekam aż eksperyment przeschnie, nim na stałe połączę go ze spodenkami.
Nie mam pojęcia jak zareaguje na to rozwiązanie przedszkolak. Ba, nie wiem jak zareaguje mama owego przedszkolaka. W razie czego wybiorę się do jakiegoś sklepu i nabędę nowe  portki z wściekłymi świniami dla odmiany :).

środa, 20 marca 2013

A co mi szkodzi?! Candy, Candy

Co chwila czytam, jak to ludzie na blogach dobytek swój rozdają. Być może miejsca im braknie, albo jakiś niepotrzebnych drobiazgów pozbywają. Świętują urodziny swoje, bloga, kota bądź papugi. Czasem powodem jest osiągnięcie - niczym w grze komputerowej - nowego levela: a to licznik im wariuje, a to podglądaczy ilość się drastycznie zwiększyła. Nie wiem jak Wy, ale ja to normalnie w takiej sytuacji bym rolety zasłoniła, albo po policję dzwoniła :)). Z czego się tu cieszyć - nie idzie przed kompem nago paradować :)) [macie 50 sekund na zaprzestanie śmiania i złapanie oddechu;)]

Nie widzę powodu bym miała się jakoś specjalnie wyróżniać, stąd ja również za darmo moich skarbów nie oddam. Konieczne więc będzie spełnienie kilku warunków:
  1. Candy ograniczam do posiadaczy aktywnych blogów - wybaczcie, ale wiosna się zbliża (mam nadzieję) i mam zamiar bezwstydnie inspiracji szukać, korzystając z Waszego wysiłku czy to manualnego, czy umysłowego;
  2. Zamieszczamy banerek z linkiem na swoim blogu
  3. W komentarzu wpisujecie - UWAGA!, bo to ważne - tytuł Waszej ulubionej piosenki wykonanej przez kobietę (koniecznie solistki!). Link do jakiegoś YouTube mile widziany :) Piosenki, które przypadną mi do gustu dodam do mojego radia :))

Telewizji nie posiadam, radio mnie wkurza, no i czasu nie mam by się zainteresować, czy coś nowego się pojawiło na rynku muzycznym. Repertuar mam, więc obecnie mocno ograniczony. Dzięki Wam - mam nadzieję zmienić ten stan rzeczy.

Ok, a teraz jeszcze sprawy organizacyjne. Ponieważ na chwilę obecną nie ogarniam wysyłki zagranicznej, więc przydaSie z obrazka mogą trafić tylko do osoby zamieszkującej polskie terytorium - zaśnieżone lub nie.

Losowanie zrobię gdy szpiegować mój blog zdecyduje się 100 osób (nie wiem czy obecnie dam radę większej ilości) albo 10 kwietnia br.

Co to oznacza? Jeśli przed 9 kwietnia banerek wskaże 100 obserwatorów, nie będę czekać i od razu robię losowanie. W przeciwnym wypadku można zgłaszać się do 9 kwietnia do północy.

Jeśli macie wątpliwości co do nagród, to zapraszam do oglądania (proszę się nie ślinić, bo tkaniny zabrudzicie ;p)
Jedna wylosowana osoba otrzyma:
Książkę "Przytulne dekoracje" wyd. Buchmann zawierającą wzory, szablony oraz instrukcje obsługi tworzenia dekoracji z serii TILDA. Również widoczne na zdjęciu magnes na lodówkę oraz notes z magnesem
Tkaninę bawełnianą i satynową tasiemkę do wykonania serca
Tkaninę bawełnianą w kratkę, tkaninę lnianą oraz mulinę przydatne do wykonania zapachowej truskawki
Tkaninę bawełnianą w paski, tkaninę lnianą przydatne do wykonania ozdobnej gruszki
Tkaninę bawełnianą oraz 4 guziki przydatne do wykonania misia, którego instrukcję szycia można zamieściłam kilka dni temu
Różne drobiazgi - głównie guziki firmy Papermania - też przydaSie

*Szablony z kalki , znajdujące się na zdjęciach służą tylko do prezentacji i ich nie wysyłam, bo i po co - z książki wszystkie można odrysować.

hmm, ale kilka sztuk kalki w sumie mogę dorzucić :))

wtorek, 19 marca 2013

Aż miło popatrzeć...

Za oknem śnieżek i zwyczajna rzeczywistość. W moim przypadku szare, zapyziałe magazyny przy ul. Kolejowej; zastygłe w bezruchu żurawie górujące nad kolejnymi, powstającymi maszkaronami mającymi oszpecić to i tak bezkształtne miasto.Gdy tak patrzę zdaje się, że to normalne, że taki jest efekt ludzkiej działalności - bądź co bądź wyobraźnia jest czymś co prześladuje ograniczone grupy ludzi (np moich czytelników :)). Sądziłam, że prócz resztek sztuki pozostawionych przez naszych przodków, wszędzie jest tak samo.
Z pomocą przyszedł mi ten gość, z którym dzielę radości i smutki życia. Przekonał, że nie wszytko w Facebooku jest okropne, a nawet kilka stron na nim prezentowanych przypadnie mi prawdopodobnie do gustu. Miał rację...

W ten paskudnie, ponownie zimowy poranek, podzielę się z Wami kilkoma inspirującymi stronkami z FB, których zdjęcia często zapierają dech w piersiach i dodają kolorów codzienności :) Jeśli jeszcze na nie nie trafiliście to zachęcam.

design-dautore.com


Living Space


House Doctor
Handmade with love
Wszystkie zdjęcia pochodzą z wymienionych powyżej stron. Za każdym razem jak pojawia się na nich nowy post, w sercu robi mi się cieplej :)

Jeśli macie macie swoje ulubione strony, które działają pozytywnie na psyche podzielcie się nimi w komentarzu. Inspiracji nigdy dość :)

niedziela, 17 marca 2013

TILDA: Jak uszyć misia z łatką?

Oryginalny opis z instrukcją wykonania miśka z łatką znajdziecie w książce wydawnictwa Buchamann Przytulne dekoracje. Mieszkają tu również inne zwierzaki - zbliżone kształtem i techniką szycia - jak psiak albo kot. Ich szablony zamieszczę już wkrótce. Dziś jednak skupimy się na MISIU :)

Uprzedzę nieco fakty i na wstępie zaznaczę - nie przepisałam tu fragmentu książki. Wykorzystałam szablon i główne założenia, ale po pierwszym uszytym zgodnie z instrukcją Tone zwierzaku, dokonałam pewnych modyfikacji, głównie z chęcią 'ułatwienia' sobie życia i szukania prostszych rozwiązań. Nie sądzę jednak by to czyniło misa mniej Tildowego;>

Do wykonania misia przydadzą się Wam:
- tkanina na ciało (len o gęstym splocie, albo bawełna)
- wypełniacz (jak na poduszki)
- skrawki tkanin na łatki - niewielkie ok 2x2 cm
- 4 guziki
- mulina w 2 kolorach   
i oczywiście szablon ;>  

KROK 1:
Na podwójnie złożonym materiale - tkanina na ciało - (prawa strona do środka) rysujemy:
- 1x tułów
- 1x głowa
- 2x noga
- 2x ręka
- 2x ucho 
Podpowiedź:
Koniecznie zwróćcie uwagę na ułożenie elementów na tkaninie, która posiada fakturę lub wzór. Szczególnie ważne jest to w przypadku rąk i nóg. Np gdy tkanina jest w prążki nieuwaga może doprowadzić , że jedna ręka bądź noga będzie paski miała w poziomie, a druga w pionie :)
UWAGA: Na szablonie krzyżykami zostały zaznaczone miejsca rozcięcia, którędy zgodnie z sugestią Tone należy wypełniać kończyny. Chodzi o to, by w przypadku szycia maszynowego, nie zostawiać otworu na krawędzi części ciała, ale zrobić go w miejscu, które później zakryją guziki. A i owszem - efekt jest wyśmienity, jednak wszystko zależy od użytej tkaniny i dla 'pierwszaka' może być trudny do osiągnięcia. Otwór w miejscu krzyżyka jest bowiem stosunkowo mały (ok 1x1 cm), więc wprowadzanie tą drogą wypełnienia musi być ostrożne i delikatne, by nie dopuścić do prucia się tkaniny. Dlatego też w dalszej instrukcji proponuję zastosować inną technikę.

KROK 2:
Zszywamy ze sobą krawędzie wszystkich elementów ciała, prócz miejsc zaznaczonych na szablonie linią przerywaną. Dla osób szyjących misia po raz pierwszy proponuję pozostawić niezszyte krawędzie nóg i rąk na długości 2-3 cm, ze strony, która po wywróceniu na prawą stronę, będzie widoczna tylko z tyłu (patrz zaznaczenia na obrazku).
 

KROK 3:
Odcinamy nadmiar tkaniny, pamiętając by zostawić zapas przy niezszytych krawędziach. Wywijamy wszystko na prawą stronę.
Ze szczególną ostrożnością należy odcinać zapas na czubku głowy, tu bowiem trzeba będzie odrobinę się nagimnastykować. Ja, dla bezpieczeństwa - operację na głowie zostawiłam - na koniec, wycinając najpierw pozostałe elementy.

KROK 4:
Dla potrzeb instruktażowych, powiększyłam głowę  by pokazać jak należy ją zszyć by uzyskać odpowiedni kształt. To nie znaczy, że wielkość z szablonu będzie niemożliwa do złożenia - wymaga tylko więcej precyzji.
Usuwamy nadmiar tkaniny
Łączymy czubek głowy
Zszywamy krawędzie
KROK 5:
Nadajemy misiowy kształt :). Części ciała uzupełniamy wypełniaczem - jak zwykle z wyczuciem. Zabawka ma służyć do przytulania, nie podpierania drzwi;>. Uszy są stosunkowo małe, wypełniacza dodajemy bardzo mało, tylko by nadać im przestrzenny kształt. Otwory zszywamy - im bardziej niewidoczny ścieg, tym lepiej.

KROK 6:
Łączymy wszystkie elementy. I tu kolejna UWAGA. Oryginalnie dłonie i nogi połączone są nicią od razu z guzikami, co widać na załączonym obrazku. Wygląda niezwykle prosto. Nie zawsze takie jest. Bez wprawy może się zdarzyć, że kończyny będą na rożnych wysokościach :)). Początkującym doradzam przyszyć (najlepiej muliną) kończyny do tułowia. Wystarczy przeszyć 2-3 razy, dzięki czemu miś będzie mógł 'się poruszać'.
Guziki można przyszyć do złożonego już ciała, tylko jako element dekoracyjny. Uszy należy zamocować wzdłuż szwów na czubku głowy.

KROK 7:
Wykańczamy - nie dosłownie - zabawkę, wyszywając nosek, jedno oko (drugie zaznaczamy kredką, bądź farbą), oraz wyszywając 'pazurki'. Dodajemy łatki, które również mocujemy ręcznie.

Tak właśnie prezentuje się przepis na 30 cm misia :). Niejadek, cichy, dostępny zawsze gdy tego potrzebujemy - ideał :))

Kilka przydatnych tipów:
- Jeśli planujecie wykonać misia bez dodatkowego szycia mu garderoby, warto zrobić go z dekoracyjnej tkaniny, będzie wówczas się ładnie prezentował. Jeśli jednak ma brać udział w obiadkach z lalkami, warto zaopatrzyć go w sweterek i spodenki (by nie gorszył towarzystwa). W tym przypadku możecie zrobić ciałko z jakiś resztek tkanin, starych spodni czy co tam macie pod ręką. Łatkę wówczas przyszywacie na twarzy i nogach (szablony i instrukcja szycia misiowych ubranek - wkrótce)
- Wkrótce zamieszczę szablony pozostałych zwierzaków, których wykonanie jest bardzo zbliżone do wykonania misia - mowa o psie i kocie.

Standardowo - jeśli potrzebujecie dodatkowych wyjaśnień - piszcie w komentarzu.

Obserwatorzy

Prawy do lewego

Prawych uprasza się o korzystanie z zamieszczonych treści i zdjęć zgodnie z przepisami świata tego, sumieniem i społeczną moralnością. Znaczy, że można zapożyczyć w/w z mojego bloga tylko do celów niekomercyjnych i każdorazowo odsyłając do źródła. Jednocześnie uświadamiam, iż skany szablonów są moją własnością, jednak niektóre treści na nich się znajdujące - nie. Informuję o tym szczerze. Nie ponoszę odpowiedzialności za niewłaściwe wykorzystanie materiałów.

Obserwatorze! Nie bądź statystyczną cyferką na blogowym liczniku. Jeśli jesteś tu po raz pierwszy - napisz coś o sobie. ('Coś' to też 'coś', ale niekoniecznie o to mi chodziło;).