czwartek, 31 stycznia 2013

Nie wyrzucaj BILETÓW



Są bilety i BILETY. Te produkowane dla komunikacji miejskiej, po skasowaniu  (i opuszczeniu autobusu, pociągu itp.) należy natychmiast wyrzucić, co by jak najszybciej zapomnieć o bolesnym dla portfela fakcie ich zakupu. Co się zaś tyczy innych biletów, warto się zastanowić - a może to dobry PrzydaŚ :)

Co robicie z biletami z koncertów, teatru czy turystycznej atrakcji? Jeśli macie je jeszcze, ukryte w pudełku po butach, które upchnięte w kącie dna szafy zawadza przy wyjmowaniu walizki, doradzam ich rychłe wydobycie. Pudełko przydaSie na wspomniane już buty , a z biletów można zrobić ciekawą dekorację.

Ja dla przykładu wygrzebałam ostatnio swoje bilety, które przechowywałam ‘ku pamięci’ i dla potomnych (syna sztuk jeden). Zużyłam 2 antyramy, przyprawiłam dodatkowo kilkoma zdjęciami i zawiesiłam na drugiej Ścianie płaczu (na pierwszej nie ma miejsca na większe pamiątki). 



Ale możecie swoje przyrządzić inaczej.
Np. album wykonany techniką scrapbookingu będzie prezentował się okazale. Również można wzbogacić go zdjęciami, ale także lirykami ulubionych piosenek z koncertu, fragmentów wierszy itd.   

Ozdobiony i za laminowany może stanowić niepowtarzalną zakładkę do książki. 

Niezwykłe bilety, często okupione długim oczekiwaniem w kolejce (czasem w deszczu bądź na mrozie) to nie tylko kawałek papieru, to często zapomniane wrażenia. Im przyjemniejsze tym częściej powinny być wspominane :). Czyż nie szkoda ich wyrzucać, czy chować w pudełku;>?

środa, 30 stycznia 2013

Inspiracje

Można je znaleźć wszędzie - robiąc zakupy, jadąc autobusem czy oglądając telewizję. Jakiś obraz wpadnie do głowy i jeśli chcemy go zrealizować mamy trzy opcje:
- kupić to coś, co wpadło nam w oko
- zamknąć oczy, przypomnieć sobie aktualny stan konta i ... popłakać się
- zrobić to coś, lub cosio-podobnego (zdaje się trudne i niewykonalne, ale nie zawsze) 

I tak, dla przykładu mnie przytrafiło się zobaczyć ...

Ścianę płaczu - znajomy tak nazwał miejsce w mieszkaniu, gdzie wisiały rodzinne fotografie - niestety nieżyjących już członków rodziny. 
Chociaż pomysł zdaje się być ponury, to wystarczy zmienić jego przeznaczenie i stworzyć niezwykłą dekorację - w moim przypadku - będącą jednocześnie pamiętnikiem. Oczywiście sama myśl dziurawienia ścian, by powiesić na niej kilkanaście nawet ramek, przeraziła mnie - w końcu mieszkam w bloku, nie na strzelnicy. Znalazłam jednak sposób by obejść ten problem - rama z płyty meblowej! Wystarczy przymocować taką do ściany, a ramki ze zdjęciami przymocować do płyty - bezboleśnie niemal i - co najważniejsze - bez konieczności angażowania mężczyzny :). 



Tak powstała moja Ściana płaczu

A tu widzicie fragment starego krzesła, któremu groziła śmierć w kominku. Gdzieś zobaczyłam, jak ktoś wykorzystał właśnie taki motyw do dekoracji mieszkania. Ja poszłam nico dalej - czekam właśnie na dostawę uchwytów, dzięki którym przekształcę niekompletne zwłoki siedziska na wieszak na ubrania. 

PrzydaSię :)







wtorek, 29 stycznia 2013

Szycie talentu nie wymaga

To naprawdę nic trudnego.

Miałam 9 lat, gdy rozsiadłam się przed wysłużonym Singerem babci. Fascynowało mnie to duże koło, które kręcąc się robiło coś, dzięki czemu dwa niezwykle samotne kawałki jeansu zbliżały się do siebie i stawały jednością - najczęściej łatami na spodniach dziadka :).  Nie posiadałam wówczas jakiś szczególnych talentów, ani zdolności. Trzeba było jedynie poruszać stopą to w górę to w dół, a nić niczym morski potwór to pojawiała się to znikała w odmętach tkaniny, scalając ją na dobre. 

Dziś takich maszyn już niema, ale zasada pozostaje ta sama. Naciskasz pedał i suniesz prosto jak strzała , względnie skręcasz, bądź zygzakiem mniejszym czy większym zmierzasz do celu. Mówiłam - nic trudnego :).

Pojawić się jednak może pytanie - jaką maszynę do szycia wybrać, jaką kupić?. Powiem Wam to, co powiedziałam mojej przyjaciółce, gdy zadała mi to pytanie. Zależy do czego chcesz maszynę wykorzystywać. Bowiem by zostać krawcową sama umiejętność szycia, czy posiadanie maszyny z "hydromasażem" niestety nie pomoże. Ale jeśli chcesz tylko uprawiać hobby, szyć proste rzeczy i mieć z tego frajdę wystarczy prosta maszyna. Ja swoją kupiłam kilka lat temu w Tchibo :) Mimo, że posiada kilkanaście ściegów, nigdy nie miałam okazji by użyć więcej niż 3-4. 

To na co warto zwrócić uwagę przy wyborze maszyny do szycia, to moim zdaniem:
- wykonanie - dobre, stabilne tworzywo (unikać 'miękkiego plastiku)
- opcja obszywania dziurek do guzików
- możliwość szycia wstecz
- łatwo dostępny serwis
- gwarancja - im dłuższa tym lepsza.

Ilość ściegów tak naprawdę nie ma obecnie znaczenia - produkowane dziś maszyny mają ich zazwyczaj od kilkunastu wzwyż.  Doradzam  unikać dodatków w postaci elektronicznych zegarów, mierników czy innych bajerów. To trochę jak z naprawą pralki - jak padnie elektronika, naprawa staje się nieopłacalna. A tak wystarczy dbać o maszynę, gdy nieużywana trzymać pod przykryciem i oliwić od czasu do czasu - będzie Wam służyć długie lata :).

To co ważne - by zszyć dwa kawałki materiału na maszynie nie potrzeby jest talent - wystarczą dobre chęci, cierpliwość i dokładność.

A nawet i bez maszyny do szycia można sobie poradzić - igła nie gryzie , czasem kuje, to prawda, ale można i szyjąc w ręku bardzo dobre efekty osiągnąć. Cokolwiek wybierzesz - grunt by sprawiało frajdę. Frustrację łap w pracy, bądź w kolejkach.



poniedziałek, 28 stycznia 2013

PrzydaSie wokół nas

Nie raz , nie dwa Wasza dłoń 'zawisła' nad koszem na śmieci, oszczędzając tragicznego losu starej, drewnianej łyżce, pojemnikom po jogurtach czy znoszonej bluzce. Przyda się! A to na szmaty, albo pinezki. "Może ziółka będę uprawiać, albo zwykły szczypiorek." Te i podobne myśli  powstrzymują nie jedną kobietę przez wyrzuceniem czegokolwiek. Szafki niemal każdego domu pełne są PRZYDASIÓW. Przy tej okazji zachęcam o wzbogacenie się o jeszcze jednego - powieści mr. China Miéville - LonNiedyn, gdzie istnieje cały świat stworzony właśnie z przydasiów  :) - świetna pozycja nie tylko dla dzieci.

Nie jestem nałogową zbieraczką jeszcze-przydatnych-rzeczy, ale nie ukrywam, że sporo się ich w moim domu poniewiera. Wystarczy pomysł, trochę chęci i coś ciekawego można z nich zrobić, ponownie wykorzystać i często - w dość nietypowym celu.

Kiedyś stary, nieużywany segregator - dziś kalendarz biurkowy ze zdjęciami. Zużyta butelka po wodzie (tzw pet) ubrany w szmaciany mundurek stanowi nawadniacz do rośli doniczkowych i jednocześnie dekorację. Drewniane chodaki, zakupione w momencie chwilowego zachwytu - przekształcone w wiszący na ścianie kwietnik. 
Nie każdy PRZYDAŚ jest bezużyteczny i bezwartościowy - wręcz przeciwnie. 

Zapraszam do mojego świata nie tylko z resztek poskładanego.

Obserwatorzy

Prawy do lewego

Prawych uprasza się o korzystanie z zamieszczonych treści i zdjęć zgodnie z przepisami świata tego, sumieniem i społeczną moralnością. Znaczy, że można zapożyczyć w/w z mojego bloga tylko do celów niekomercyjnych i każdorazowo odsyłając do źródła. Jednocześnie uświadamiam, iż skany szablonów są moją własnością, jednak niektóre treści na nich się znajdujące - nie. Informuję o tym szczerze. Nie ponoszę odpowiedzialności za niewłaściwe wykorzystanie materiałów.

Obserwatorze! Nie bądź statystyczną cyferką na blogowym liczniku. Jeśli jesteś tu po raz pierwszy - napisz coś o sobie. ('Coś' to też 'coś', ale niekoniecznie o to mi chodziło;).