poniedziałek, 26 września 2016

Tilda i jej domek już w przedsprzedaży

Polscy miłośnicy projektów Tone Finnanger długo musieli czekać na kolejny poradnik z serii Tilda w polskiej wersji językowej. Jej poprzednie książki, wydane w 2011 zniknęły w 2013 roku i od tamtej pory pojawiały się sporadycznie na aukcjach, gdzie osiągały ceny nawet 150 zł za egzemplarz. Mowa oczywiście o "Dekoracjach na Boże Narodzenie", "Radosnych dekoracjach" i "Przytulnych dekoracjach", które wydał Buchamnn. 

Ucieszy więc Was zapewne fakt, że ten sam wydawca wprowadzi na nasz rynek polską wersję książki Tilda's Toy Box, w której znajdziecie projekty na zabawki i dekoracje do pokoju dziecięcego. 

Angielską wersję recenzowałam w ubiegłym roku - tu znajdziecie ten tekst. Miałam też czas by wykonać z dostępnych w niej szablonów - zarówno urocze papugi jak i lalkę. 




Lalka w produkcji przypominała mi trochę Blomma (Theo & Thea), ponieważ w przeciwieństwie do smukłych lalek , których tułów kroi się od razu razem z głową - w tym przypadku zszywamy ją z trzech elementów. Dlatego też nie zdecydowałam się robić tutka do produkcji lalki z Tilda's Toy Box, ponieważ tak naprawdę proces składania poszczególnych elementów jest taki sam. 

Każdy zresztą już niedługo będzie mógł samodzielnie wykonać jeden z powyższych projektów korzystając ze swojego własnego egzemplarza Tildy i jej domku :)). 

Przedsprzedaż już ruszyła - decomade.pl wysyła książkę najpóźniej 26 października (jeśli się uda to kilka dni wcześniej :))

http://decomade.pl/produkt/3224-tilda-i-jej-domek

Chciałam Was jednocześnie zaprosić do współtworzenia profilu na facebooku poświęconego książkom Tildy. Możecie pokazywać na nim swoje prace, tutoriale, doradzać początkującym amatorkom tworzenia zabawek wg projektów Tone Finnanger.

Udostępnijcie ten baner na swoich stronach - Stwórzmy nasz polski profil Tildy! Skoro Francuzi, Japończycy czy Hiszpanie mają swoje - my też możemy :))

https://www.facebook.com/TildaPolska/

środa, 21 września 2016

Podaj dalej... kolorowankę - czyli ogólnopolska grupa testująca kolorowanki dla dorosłych

Sporo czasu poświęcam ostatnio kolorowankom dla dorosłych i ich rozpowszechnianiu, lecz mimo to ciągle trafiam na ludzi, którzy o nich nie słyszeli i nie mieli do czynienia. 
Tak powstał pomysł na uruchomienie grupy, do której może przyłączyć się każdy, kto chce wypróbować kolorowankę - sprawdzić czy grafiki są ciekawe, czy dobrze się ją koloruje. Przy okazji relaksując się odrobinę.
Tych co kolorują zachęcać nie będę zapewne musiała, ale tym co jeszcze nigdy   z nimi styczności nie mieli powiem krótko: testowanie nic nie kosztuje!

Owszem, trzeba wygospodarować trochę czasu - ale to przecież nie tragedia, gdy się chce zawsze można go trochę znaleźć, a na testowanie są 2 tygodnie. Może się okazać konieczne kupienie kredek, o ile nie ma się gdzieś skamuflowanych takich, co pamiętają szkolne czasy, ale tak na szybko można kupić tani zestaw w dyskoncie lub markecie. No i trzeba spotkać się z osobą przekazującą lub później odbierającą kolorowankę, gdzieś na mieście, co nie musi być specjalnie upierdliwe - zakupy robi chyba każdy, więc umówić się 'przy okazji' też można.


Grupa "Podaj dalej... kolorowankę" już działa na facebooku.  Dzięki współpracy z wydawnictwami: Amber, Axel Springer, Buchmann, Muza, Sonia Draga i SQN mogę przekazać do testowania wybrane kolorowanki, które przejdą 'z ręki do ręki' i wrócą (mam nadzieję) kiedyś do mnie - już pokolorowane. To fajny sposób na sprawdzenie czy kolorowanie w ogóle się Wam spodoba. Albo zapoznanie się z kolorowanką, gdy nie jesteście przekonani czy warto po nią sięgnąć.

Kilka kolorowanek już pojechało w Polskę :)

Zespół z Warszawy koloruje właśnie Mandale z wydawnictwa Sonia Draga. Kolorowanka ma wiele stron, dlatego każdy ma możliwość pokolorowania aż 3 grafik.

Tak wyglądają prace Kasi P



A tu są prace Klaudii K-L


Prace Ani Kasi B.



Potem kolorowanka trafiła do Patrycji Ś. i tu widzicie jej prace


Kasia S-Ch skończyła właśnie swoje testowanie i tak wyszły jej pokolorowanki :)


Z kolei do Gdańska zawiozłam Kulinarną kolorowankę z wydawnictwa Buchmann. Patrycja (znana też na fejsie jako Joisss) nakręciła filmik zawartości książki.






Pokolorowała tylko jedną ilustrację, ale dodatkowo zdecydowała się wypróbować przepis. 




Tak oto wygląda sałatka z kasza jęczmienną, fetą, zielonym groszkiem i miętą.





Muszę się Wam przyznać, że mimo iż Patrycję spotkałam po raz pierwszy przy okazji przekazania kolorowanki, to miło spędzałyśmy 3 godziny - przy kawce rozmawiając o kredkach, kolorowankach, ale także własnej pracy, domu itd. Pewnie przegadałybyśmy jeszcze więcej czasu, gdyby nie to, że nasi panowie na nas czekali. Takie przekazanie kolorowanki również może być przyjemne :).

Zespół z Łodzi dostał do testów książkę Valentiny Harper "Piękno natury", które przekazało wydawnictwo Amber.
Sama nie mogłam się jej oprzeć, więc tuż przed wysyłką, pokolorowałam ilustrację o nazwie "Kawa"



A tu już prace Magdy Ł


Obecnie tę kolorowankę przejęła Ewelina - mam nadzieję, że się jej spodoba.

A do Poznania pojechała książka z wydawnictwa Sonia Draga pt "W krainie fantazji". Jakiś czas temu pisałam recenzję, którą znajdziecie tutaj. W środku są strony pokolorowane przeze mnie, ale całkiem sporo zostawiłam nie pokolorowanych.


Jeszcze więcej kolorowanek czeka na testowanie. Kto wie, może mając wystarczająco dużą ilość członków, zdobędziemy do testowania inne rzeczy - kredki, zestawy kreatywne, poradniki. Mam taką nadzieję. 

Dlatego też piszę do Was - szukamy nowych członków. Regulamin, który w całości znajdziecie TUTAJ mówi, że zespół z danego miasta musi mieć min. 5 członków by otrzymać do testu kolorowankę.   W chwili obecnej szukamy osób z :

  • Lublina (brak 2 osób do kompletu)
  • Krakowa (brak 2 osób do kompletu) 
  • Katowic (brak 2 osób do kompletu)
  • Białegostoku (brak 2 osób do kompletu)
  • Wrocławia (brak 3 osób do kompletu) 

Możemy też stworzyć nowe zespoły spośród niewymienionych miast - wystarczy napisać na grupie. 

Gorąco zachęcam - zastanówcie się, podzielcie się informacją na swoich blogach - jeśli nie Wy, to może znajomi byliby zainteresowani taką formą kreatywnego spędzania czasu. 

Jeśli pomysł się Wam podoba i chcecie brać w nim udział, zamieście proszę poniższy banerek u siebie na blogu z linkiem do grupy.  



a tu LINK :)
  
Jeszcze raz wszystkich gorąco zachęcam do zabawy. 

niedziela, 18 września 2016

Kocia piłeczka z piórkami do samodzielnego wykonania

Obecnie mój dom okupują dwa, pięciomiesięczne kociaki rasy tajskiej ( odmiana syjamów;>). I jak na kociaki przystało uwielbiają się bawić. Są już z nami 2 miesiące, więc zdążyliśmy zauważyliśmy co najbardziej im się podoba prócz wykopków w doniczkach, zrzucania porcelany na podłogę, kradzieży mięsa nieopatrznie pozostawionego na stole i regularnego odwiedzania zlewu w poszukiwaniu niedojedzonych resztek ;( .

Różnej maści zabawki  walają się głównie po salonie, który postanowiły przejąć na własność. Prócz drapaków, walają się tam głównie piłeczki i patyki ze sznureczkami, na których końcu zwisają piórka. To ich ulubione zabawki. I wiecie co - żadna z kupowanych w sklepie zabawek nie przetrwała kilku dni. Bądź co bądź układ sił jest 2 do 1;>. No więc postanowiłam sama zrobić im zabawki, bo w sumie nie wydaje się to być zbyt skomplikowane.

Zaczęłam od kulek. Nabyłam paczkę bawełnianych kulek firmy Heyda - są super, bo nie kruszą się jak styropian, są miękkie i mają otworek, który od razu postanowiłam wykorzystać do upchnięcia piórek. W ten sposób koty dostały zabawkę 2w1 :). Już wiem, że na zimę z kulek bawełnianych będę robić bombki. Ale do rzeczy - na razie robimy piłeczki dla kotów.

Oprócz kulek przydadzą się kolorowe sznureczki, tasiemki, piórka i klej (może być vikol, magic - jaki kto chce byle po wyschnięciu był bezbarwny)


Swego czasu w Tchibo kupiłam takie cudne, dwukolorowe sznureczki bawełniane i to nimi owijałam kulkę - również bawełnianą :)). 



Nie 'malujcie' klejem od razu całej kuli - bo zanim owiniecie sznurkiem piłkę, to on wyschnie. 
Ja zaczęłam owijanie w okolicy dziurki, którą te kulki mają od razu zrobioną. 


Klej nanosiłam patyczkiem do uszu - trochę pomazałam, potem nawinęłam trochę sznurka i znów pomazałam klejem i nawinęłam trochę sznurka - byle ciasno, by nie było widać z pod spodu bawełnianej kulki.




Otworu, wokół którego nawijałam sznurek, niemal nie widać - ale to nie problem - wystarczy wykałaczka i można się swobodnie do niego dostać.


Tak przygotowane kuleczki 'wypełniam' tasiemkami, innymi sznurkami i piórkami.

Jedno ale - przy pierwszych dwóch kulkach - które widzicie na zdjęciu zastosowałam ten sam klej, którym mazałam bawełnianą kulkę. Niestety po kilku godzinach kocie pazury i ząbki zrobiły swoje i wklejone 'przynęty' zostały oddzielone (po prostu wyrwane) z piłeczek. Klej, nawet magiczny, jest w tym przypadku za słaby. Dlatego do zamocowania wystających elementów zastosowałam później ciepły klej. 

Rozgrzanym klejem wypełniłam otworek i następnie wpychałam piórka, a z kolei tasiemki i sznureczki dopychałam wykałaczką.  Tego wiązania koty już nie ruszyły :)).



Tak wygląda efekt końcowy - praca może na 30 minut. A potem można w nieskończoność cieszyć oczy wygłupami kociaków. 
Przynajmniej do czasu, jak piłka nie wpadnie gdzieś pod szafkę, albo jej gdzieś nie zabunkrują.

Bo w sumie zrobiłam im 6 takich piłeczek. Co jakiś czas urządzamy poszukiwania - tylko po to by się panowie (te nasze tajskie bliźnięta) wyhasali, po czym znów znikają na jakiś czas. Arek raz zdołał znaleźć aż 5 szt, taki był dzielny (i uparty;>). Wszystkich jednak nigdy więcej nie udało nam się zlokalizować.

Mam nadzieję, że przepis na kulkę się przyda i frajdę zrobi Wam zarówno jej robienie jak i patrzenie na zabawę domowego pieszczocha :).

piątek, 2 września 2016

Pokoloruj Świat Tolkiena!

Akurat na dzień dzisiejszy przypada rocznica śmierci Johna Ronalda Reuela Tolkiena, którego twórczości w sumie nie trzeba nikomu przybliżać, bo nawet jeśli nie czytaliście jego powieści, to filmy widział już chyba każdy. Mowa oczywiście o "Władcy pierścieni" i "Hobbicie". Książki dostępne są już od bardzo dawna, także wersje z kolorowymi grafikami Alana Lee. Dzięki nowemu fenomenowi, jakim stało się kolorowanie dla dorosłych także my możemy nadać kolorów światowi Tolkiena. W tym roku, dzięki wydawnictwu Amber ukazała książka "Świat Tolkiena do kolorowania".

Przyznaję się bez bicia - do recenzji dostałam ją już w maju, ale za każdym razem gdy podchodziłam do niej z kredkami, przeglądałam grafiki by wybrać tę którą pokoloruję, to im dłużej szukałam i je oglądałam dochodziła do wniosku, że absolutnie zrobić tego nie mogę. Nie mam talentu by zmierzyć się z takim wyzwaniem - tylko zepsuję te obrazki i co wtedy?! I w sumie, gdyby nie moja siostra, która chciała pokolorować grafikę z elfami, to pewnie do dziś bym do kolorowania tej kolorowani się nie zabrała. (Dzięki Moniś)

Ale od początku. Zanim zobaczycie co z zrobiłyśmy ze Światem Tolkien zajrzyjcie do środka



Ilustracje przygotowało aż pięciu panów. Grafiki Victora Ambusa, Johna Davisa oraz Iana Millera jakoś szczególnie nie przypadły mi do gustu. Są jakby naćkane, niezbyt harmonijne z przewagą czerni. To oczywiście kwestia gustu - absolutnie nie twierdzę, że są brzydkie bądź mniej artystyczne.



Po prostu nie sprawiają wrażenia lekkości, fantazji, jaką udało się uchwycić Mauro Mazzara i Andrea Piparo. Na szczęście ich prac w kolorowance jest najwięcej i to właśnie kilku z nich dodałam nieco koloru.

Monika ze swoimi elfami uporała się raptem w kilka godzin - zużywając przy tym większość moich zielonych i brązowych Colorino oraz złotą kredkę Polycolor Koh i Noora. I jak większość osób w podobnej sytuacji - nie była zadowolona z końcowego efektu. Jak na kogoś, kto dopiero co zaczął swoją przygodę z kolorowankami dla dorosłych uważam, że praca wyszła jej bardzo dobrze, a brak samozadowolenia powinien (mam nadzieję) zmotywować ją do dalszego ćwiczenia i rozwijania się. 



Ja postawiłam przed sobą większe wyzwanie - mianowicie wybrałam grafikę dwustronną i zdecydowałam się na kredki akwarelowe i wersję 'na mokro', dzięki czemu obrazek powinien wyglądać na wykonany farbami. Być może prościej jest gdy podchodząc do rysunku wiemy jak będzie wyglądał już po nałożeniu barw. Ja wiedziałam, jak mniej więcej miałoby wyglądać pokolorowane drzewo. To tyle. Nie miałam pojęcia jak się zabrać do tej grafiki, stąd wykończenie całości zajęło mi ponad miesiąc. 



Najpierw pokolorowałam całość na sucho kredkami - Mondeluzy z dodatkiem Lyra Osiris. Papier ładnie przyjmuje te kredki. Pojawił się jednak problem dość często spotykany w klejonych kolorowankach, których jedna grafika została podzielona na dwie sąsiednie strony - mianowicie grzbiet się 'złamał', ukazując miejsce łączenia papieru. Prawdopodobnie mogłam tego uniknąć, ale wielokrotne otwieranie książki na tej samej stronie oraz wnikanie z kredką jak najdalej by pokolorować nawet najmniej dostępne szczegóły - zrobiły swoje. Nie - kartki nie 'fruwają' - trzymają się całkiem dobrze. Po prostu na środku jest widoczna, mało atrakcyjnie wyglądająca linia łączenia oby stron.

Jak już skończę kolorować tę książkę wówczas postaram się skleić kartki, tak by nie zepsuć rysunku, ale ukryć tę widoczną 'szramę'. Bezbarwny klej introligatorski położony wykałaczką powinien zdać egzamin :).

Tak obrazek wyglądał zanim postanowiłam potraktować go wodą;>.



Jak zapewne wiecie kredkę akwarelową można rozmyć wodą by uzyskać - wspomniany wcześniej - efekt malowania farbą akwarelową. Do tego celu stosuje się oczywiście pędzelki, chociaż widziałam też kiedyś osoby rozmazujące kredkę patyczkiem do uszu :)). Widać też można:). Ja zwyczaj stosuję pędzelki nylonowe o rozmiarach 0-3 przy drobnych elementach, większe rozmiary do mniej ograniczonych przestrzeni i tła. 


Tym razem postanowiłam wypróbować pędzelek ze zbiorniczkiem na wodę, zwany także często watrebrushem. W decomade.pl dostępne są Aquash brush firmy Pentel - postanowiłam jeden taki wypróbować. 


Obsługa wydaje się być niezwykle prosta - nalewasz wody do zbiorniczka, lekko naciskasz by zwilżyć pędzelek i gotowe - nie potrzebujesz wolnostojących pojemników na wodę :). Ale nie myślcie, że taki gadżet jest samoobsługowy i działa bez zarzutów, bo tak nie jest. 
Nie można podczas rozmywania kredki stale naciskać na zbiorniczek, bo albo będzie kapać woda, albo pędzelek będzie tak mokry, że zmoczy papier. Trzeba pamiętać, by każdorazowo zabierając się do rozmazania nowego koloru wytrzeć pędzelek, tak jak każdy zwyczajny pędzelek, w przeciwnym razie kolor, który uzyskacie w następstwie, może być inny niż ten narysowany na sucho. Tak jak w przypadku zwykłych pędzli, tak i w przypadku waterbrasha mamy do czynienia z różnymi rozmiarami: super cienki pędzelek jest świetny przy detalach, ale rozmywanie nim tła to droga przez mękę. Dlatego też mając pod ręką tylko taki rodzaj 'wodnego pędzla', wspierałam się również standardowymi pędzelkami. Trzeba też trochę wprawy czyli ćwiczyć i testować ile się da :).

Tak wygląda 'zmoczona' ilustracja.


Widząc ten pomarszczony papier możecie dojść do dwóch wniosków:
1. pędzle były zbyt mocno zwilżone, dlatego papier się namoczył, a po wyschnięciu zmarszczył, 
2. kolorowanka ma zły papier i nie nadaje się do malowania na mokro.




Punkt 1 jest oczywiście prawdziwy - testowałam waterbrasha, więc różnie było z ta wodą. Przynajmniej zyskałam pewność, że był szczelny i woda nie wyciekała ze zbiorniczka przy nakrętce.

Punkt drugi - zły papier?? Gdyby na kolorowance było napisane - do kolorowania farbami, bądź kredkami akwarelowymi - wówczas owszem powiedziałabym, że papier jest zły. Ale takiej informacji nigdzie na książce "Świat Tolkiena do kolorowania" nie znajdziecie - w ogóle w przypadku 95% kolorowanek dla dorosłych (dla dzieci pewnie też) nie znajdziecie informacji, że służy do kolorowania farbkami. 

Co nie zmienia faktu, że ogromna ilość komentarzy w internecie dotyczących kolorowanek określa papier jako 'zły', bo przesiąka lub przebija. Oczywiście, że tak się dzieje - wydawca drukuje często na papierach offsetowych, które na wodę mają alergię. Sztuka już dawno pokazała, że do różnych narzędzi i mediów potrzebne są różne papiery i podkłady. Fakt - nikt nie zabroni mi rysować na papierze do pasteli farbami akwarelowymi, ale też nikt nie uwzględni mi wówczas reklamacji, jeśli powiem, że papier źle się zachowuje, jak na nimi maluje.

Kolorowanki dla dorosłych zostały przygotowane z myślą o kolorowaniu kredkami. Zwykłymi kredkami, bez bajerów i udziwnień. To, że korzystamy z bardziej złożonych, artystycznych narzędzi jest naszym wyborem, ale dyskredytowanie kolorowanki z tego powodu jest jest niesprawiedliwe i wprowadza w błąd jej potencjalnych odbiorców. 

Co innego - gdy papier jest tak cienki, że rwie się nawet przy stosowaniu na nim kredki, albo jak w przypadku polskich kolorowanek Johanny Basford bądź tych z serii Harry'ego Pottera, gdzie papier nie jest biały i położony na niego kolor wydaje się być inny niż na próbniku. Wówczas z czystym sumieniem można powiedzieć, że papier jest zły.

Więc owszem - papier w "Świecie Tolkiena" nie nadaje się kolorowania na mokro. Oczywiście nie znaczy to, że nie można  kolorować flamastrami czy kredkami akwarelowymi. Trzeba się tylko liczyć z tym, że papier przesiąknie (warto podłożyć pod rysowaną ilustrację tekturkę albo kilka kartek papieru). Jak już wyschnie - jest ryzyko, że się zmarszczy, co też tragedią nie jest, bo można go wyprasować czy to przez szmatkę czy papier do pieczenia :)). 

Nie wierzycie?. Tak mój obrazek wygląda po prasowaniu :))

Nie jest może idealnie, ale da się w niej spokojnie kolorować pozostałe grafiki :)
Rysowanie Mondeluzami na sucho było całkiem przyjemne - jak, pisałam wcześniej - papier w tej kolorowance ładnie przyjmuje kredkę, daje się nakładać po kilka jej warstw. Ale żeby nie było - przetestowałam też zwykłe kredki, to znaczy: Astry (wersja 24/48), Bruynzeele (seria z Beetlem) oraz kilka pojedynczych sztuk Polycolorów, które miałam na stanie. Spieszyłam się i z fryzury hobbita nie jest do końca zadowolona. Za to płyty chodnikowe wyszły mi najlepiej :)


Nadal uważam, że bez mojej ingerencji "Świat Tolkiena" byłby piękniejszy, jednak nie taki jest cel kolorowanki. Służy do kolorowania, a ten proces z kolei do wyciszenia po trudach dnia. Ale również ćwiczenia. Ponieważ pełno tu grafik drzew, testuję obecnie różne techniki ich kolorowania. 




Jak ktoś chce potrenować kolorowanie skóry i włosów, to ta pozycja jest w sam raz. Swoją drogą Joisss przygotowała swego czasu filmik jak pokolorować twarz - warto zobaczyć.


Mnie pozostaje gorąco podziękować Amberowi za to, że skusił się i wydał w Polsce tę kolorowankę oraz oczywiście za to, że dali mi ją do testu :). Wam gorąco ją polecam - szczególnie na weekendy, gdy może macie więcej czasu by przy niej posiedzieć słuchając jednocześnie muzyki z filmu bądź nawet go oglądając. A dziś w szczególności wspominając człowieka, bez którego ten świat nigdy by nie zaistniał. 

Rest in peacJ.R.R Tolkien

Obserwatorzy

Prawy do lewego

Prawych uprasza się o korzystanie z zamieszczonych treści i zdjęć zgodnie z przepisami świata tego, sumieniem i społeczną moralnością. Znaczy, że można zapożyczyć w/w z mojego bloga tylko do celów niekomercyjnych i każdorazowo odsyłając do źródła. Jednocześnie uświadamiam, iż skany szablonów są moją własnością, jednak niektóre treści na nich się znajdujące - nie. Informuję o tym szczerze. Nie ponoszę odpowiedzialności za niewłaściwe wykorzystanie materiałów.

Obserwatorze! Nie bądź statystyczną cyferką na blogowym liczniku. Jeśli jesteś tu po raz pierwszy - napisz coś o sobie. ('Coś' to też 'coś', ale niekoniecznie o to mi chodziło;).