sobota, 30 sierpnia 2014

Zrób sam/a przybornik na swoje narzędzia :)

Hejka
Pewnie nie pamiętacie, ale jeszcze zanim dinozaury zaczęły chodzić po Ziemi zabrałam się za przygotowanie przybornika, który nie tylko pomieściłby różnego rodzaju nożyczki, ale też inną broń ostrą: skalpele, obcęgi  czy choćby... ołówek. 
Pomysł przyszedł i zagnieździł się w moim umyśle raptem w kilka minut, za to jego realizacja zajęła mi  - jak widzicie - całe wieki. Przeklęte meteoryty, powodzie, wojny i jeszcze ta cała ewolucja . Na co to komu?! Już dawno bym przybornik skończyła, gdyby Historia się co chwilę nie wtrącała. Ale do rzeczy. 


Ów przybornik, którego zdjęcia prezentuję w tym poście miał być przede wszystkim praktyczny i jednocześnie miał zajmować mało miejsca, choć jego powierzchnia całkowicie temu zaprzecza. Ponieważ nie każdy ma to szczęście by w domu (lub w pracy) wygospodarować miejsce na pracownię, dlatego jeśli zdecydujecie się na zrobienie własnego przybornika zachęcam do wykorzystania go jako 'obrazu' czy zasłony.


Mój organizer wykonałam z jakiegoś płótna, które zostało mi po wykrojeniu płaszcza . Tkanina jest odporna na opady deszczu, które w domu jej nie grożą, jednak zaletą takowego impregnatu jest to, że usztywnił materiał. Wykonałam z niego coś na kształt poszewki, do środka dodałam najtańszą ocieplinę do kurtek i całość przeszyłam w różnych kierunkach, bez jakiegoś specjalnego pomysłu na wzór.

Tak wykonana narzuta jest miękka i można w nią wpijać igły, szpilki, czy przypinać agrafki. Potem pozostało mi już tylko zaplanować w miarę rozsądnie przestrzeń i wykorzystać dostępne pod ręką resztki tasiemek, tkanin, gumowych taśm i ... kieszeni ze starych spodni ;).

Do taśm przyszyłam zatrzaski, dzięki czemu nożyczki można zawiesić i w razie potrzeby odpiąć taśmę i zdjąć z 'wystawy'. Z kawałka tkaniny zrobiłam kieszonki , gdzie swoje miejsce znalazły kredki do tkanin, nożyki i tp.



Jest miejsce na szczypce do biżuterii i długą linijkę. Znalazło się również miejsce na pokrowiec, który dostałam kiedyś od Promyka :). Każdy przedmiot ma swoje miejsce - zostało mi jeszcze tylko je podpisać :).

Całość zawisła na rurce zamocowanej na ścianie, która pełni funkcję relingu. Początkowo bowiem przybornik miał wisieć przy oknie i być jednocześnie zasłoną. Ale biurko powędrowało w inne miejsce, więc bieganie po nożyczki do okna niespecjalnie mi się uśmiechało. 

Gorąco zachęcam do samodzielnego robienia organizerów. To nie jest specjalnie trudne i nie musi być czasochłonne.Żaden producent czy sprzedawca nie wie lepiej od Was co warto mieć 'pod ręką' i jak to przechowywać.

A teraz uwaga! Informacja dla wszystkich, którzy od razu zaczną narzekać na brak umiejętności obsługiwania maszyny do szycia. To wcale nie jest konieczne. Jeśli macie 2 ręce, podstawowe narzędzia: igłę, grubsze nici, nożyczki to w zasadzie Wam wystarczy. Potem już tylko musicie:
  • wziąć np. nieużywaną poszewkę na poduszkę
  • kupić ocieplacz, albo zastosować jako wypełnienie kawałek starego koca
  • 5 cm szeroka taśma nada się na 'uszy' do zawieszenia poszewki na relingu czy kaloryferze
  • jeśli macie stare spodnie czy koszule, wykorzystajcie ich kieszenie. Do przechowania lekkich rzeczy jak kredki czy ołówki wystarczy przypiąć je do poszewki agrafkami, w przypadku cięższych rzeczy warto je przyszyć, choćby w ręku.
Czas i odrobina wyobraźni w zupełności Wam wystarczą :) 

Powodzenia i pozdrawiam!
Ania

ps. Bardzo niechętnie, ale musiałam wprowadzić w komentarzach weryfikację obrazkową. Moja skrzynka pocztowa zalewana jest spamem i a to rozwiązanie zdaje się być jedynym zabezpieczeniem na chwile obecną.

piątek, 22 sierpnia 2014

Co kraj, to obyczaj i moda często inna

Różne ubranka widziałam. Ludzka moda mnie już jakoś specjalnie nie szokuje, choć czasem dziwi mnie jej częściowa badziewność. Pieski w ubrankach, to już nic nowego - kiedyś szyte, bądź robione własnoręcznie przez właścicieli owych czworonogów, obecnie masowo produkowane i dostarczane nawet do marketów. Koty ubrane też  miałam okazję podziwiać, ba nawet raz zrobiłam dla własnego Filona skarpetki. Jednak zaczął w nich jakoś tak pląsać, usiłując jednocześnie podskoczyć i łapkami w skarpetkach ocierać się o pyszczek, że mimo dość zabawnej sytuacji, uwolniliśmy go z 'obuwia' . Ryzyko skręcenia karku wydawało się być zbyt wielkie. Konie czasem nakrywa się kocem, świnie też można jak ktoś ma ochotę, Strusiom podobno się czapeczki na głowę zakłada, by się nie bały i nie chowały jej w piasku. Założenie to jednak wydaje mi się mało logiczne, bo ja bałabym się bardzo, gdyby ktoś włożył mi na głowę jakiś czepek zasłaniając, nawet przerażające sceny... Ale to tylko ja. Strusiem nie jestem, więc może one działają inaczej.

Prawdopodobnie nie wymieniłam odzieży wszystkich żyjących stworzeń, jak znacie jakiś inny przypadek, to chętnie nawet fotkę obejrzę (wrzućcie w komentarzu:)). 

Muszę ruszyć z tematem dalej, więc wspomnę teraz o ciuszkach rzeczy martwych. NIE, NIE CHODZI O ZWŁOKI! Przedmioty mam na myśli, które nawet jeśli mają duszę, to się  nie chwalą -  i w przeciwieństwie do Bagażu występującego w powieściach Terry'ego Pratchetta - nie przemieszczają się samoistnie. Nawet jeśli mają nogi. No właśnie - stół, który nogi ma, często przyodziewany jest obrusami - niektóre to dzieła sztuki robótkowej, bądź produkcji masowej, ale dla tych nieco bogatszych mas. Pojawiła się też moda na ubieranie krzeseł - szczególnie popularna w trakcie wesel i bankietów. W zasadzie to dość intrygująca kwestia. Czy krzesła 'ubiera się' by goście się nie pobrudzili, czy może by krzesła nie zostały pobrudzone, co przy ilościach alkoholu serwowanych na niektórych imprezach jest wręcz nieuniknione? Co można jeszcze ubrać? Domy, bloki, często balkony - niczym chustki odziane w banery PCV z nadrukiem reklamowym, bądź starym jak świat ogłoszeniem "Sprzedam". Samochody też się ubiera - i nie mówię bynajmniej o lakierze, bo ten, gdybym miała analogicznie porównać do człowieka - należy uznać za skórę. Nie, chodzi mi o plandeki. Tu niestety ludzka kreatywność nie dotarła, bo wdzianka te są mało atrakcyjne. W krajach, w których określenie "pożyczam" jest mocno elastyczne, rozciągliwe i do tego przezroczyste , nieatrakcyjne plandeki są jednak konieczne.
Czy mam coś jeszcze ubrać słowami, czy przejść do rzeczy?

Latarnie! Nie morskie, tylko takie, co świecą. Je też można ubrać, o czym przekonałam się podczas niedawnego pobytu w Wilnie. Nie wiem czy dużo przechodniów dostrzega ten, w niektórych parkach, pokaz lampionowej mody. Moja lepsza połowa przeszła obok takiej jednej niemal się o nią ocierając i nie zauważył niczego niezwykłego. Ale jego brak spostrzegawczości może tłumaczyć fakt, że jest facetem;>. Intrygujące nie sądzicie? Jak u licha oni tt lampy ubrali - skubane potrafią mieć kilka metrów wysokości. A wdzianka są bardzo obcisłe w tali i dopasowane, więc owinięcie i zszycie krawędzi raczej nie wchodzi w rachubę. No chyba że ktoś miał dostęp do podnośnika... 



Bez takowego nie obyło się raczej przy ubieraniu latarni zaprezentowanej na poniższym zdjęciu. Pozbawiono bowiem latarnię jej naturalnego nakrycia żarówki, zastępując je prawdopodobnie wełnianą lalką.


Jak by tego było mało - drzewa Litwini też ubierają.:))


Len i bursztyn to naturalne litewskie skarby. Starałam się powstrzymywać przed wejściem do sklepów oferujących produkty z lnu i biżuterię z bursztynów. Ciężko było - ograniczyłam się do zakupu prostej, aczkolwiek uroczej torebki. Ale powyższe obrazki wskazują na to, że mają tam też amatorów szydełka i włóczki. Nie mogę tylko zrozumieć... Czemu akurat latarnie???





Obserwatorzy

Prawy do lewego

Prawych uprasza się o korzystanie z zamieszczonych treści i zdjęć zgodnie z przepisami świata tego, sumieniem i społeczną moralnością. Znaczy, że można zapożyczyć w/w z mojego bloga tylko do celów niekomercyjnych i każdorazowo odsyłając do źródła. Jednocześnie uświadamiam, iż skany szablonów są moją własnością, jednak niektóre treści na nich się znajdujące - nie. Informuję o tym szczerze. Nie ponoszę odpowiedzialności za niewłaściwe wykorzystanie materiałów.

Obserwatorze! Nie bądź statystyczną cyferką na blogowym liczniku. Jeśli jesteś tu po raz pierwszy - napisz coś o sobie. ('Coś' to też 'coś', ale niekoniecznie o to mi chodziło;).