poniedziałek, 25 lutego 2013

Konik zwany pożądaniem

Nim zacznę, uprasza się wszelkiej maści mężów, bądź nie-mężów o opuszczenie sali;>. Treści pojawiające się w tym poście mogą naruszyć ich delikatną psyche czy co tam innego pomiędzy uszami mają :)))

Poszli?? 

Załóżmy, że tak. 

W takim razie zaczynamy.
 
Opowiem Wam pewną historię. Nic nadzwyczajnego - w sumie każdemu może się przytrafić, chociaż nie wiedzieć czemu najczęściej zdarza się kobietom. Sądzę, że po prostu jesteśmy lepiej wyposażone w rejonach wzrokowych.  Wystarczy spytać takiego tam gościa "co to za kolor oberżyna?", by się - niczym komputer - zawiesił. Ale nie o tym chciałam...

No więc idę sobie spokojnie ulicą. Nie przeszkadzam nikomu, własnego nosa pilnuję nucąc coś pod nim, bliżej nieokreślonego, choć w takt nieszczęsnej Candy przez Iggy'ego skomponowanej, której to niczym wywabić z mózgu nie mogę. Myśli z prędkością światła pędzą w kierunkach różnych, począwszy od "jak przymocować to włochate futro do doniczki?" , na "co będzie na obiad?" skończywszy. 

I nagle (oczywiście!) go zobaczyłam! Nie wiem do końca jak - kątem oka namierzyłam - swoją drogą co za bezsensowne określenie w stosunku do narządu, który ma obłe kształty, a co za tym idzie - o kąty raczej trudno;>. No więc dostrzegłam go, co zmusiło mózg do natychmiastowego przekwalifikowania priorytetów. Zatrzymałam się nawet, z lekko rozdziawioną miną.  Sama słodycz  - nie sposób się oprzeć (nie - nie o ciastkach mowa!) i poważnie zastanawiam czy aby mężatce przystoi tak się gapić, że o marzeniu na jawie nie wspomnę. 

No więc stoję, po prawej stronie skrzyżowania dróg słownie dwóch i zastanawiam się jak dalej postąpić. W środku jakoś gorąco zaczęło się robić, rumieńce na twarz zdaje się wystąpiły - wstyd niesamowity, ale przez chwilę o rodzinie pomyślałam, o wspólnych planach, o niespełnionych jeszcze życzeniach. Cholera. Muszę go mieć! Taki delikatny zdaje się być i przyjemny. I uśmiechać się zaczął nieśmiało. Oczyma wyobraźni już widzę co z nim robię! Agrhhhhhhhhh - nie wytrzymam!

Chrzanić to, pomyślałam, koniec świata miał już swoją szansę - nie skorzystał, więc nich spada. Podeszłam - pogłaskałam delikatnie i teraz jest mój!:


ZESTAW SERWETEK!

Same przyznacie - te kotki aż się proszą o przygarnięcie. 


PrzydaSie :))

Ps. Fragmenty pornograficzne (jak np cena zestawu) usunięto z obawy przed usunięciem dotacji finansowych ustanowionych przez mężów, bądź nie-mężów, którzy  jak podejrzewam - nie opuścili sali z obawy przed zawiązaniem kobiecego spisku pod hasłem "kiedy przymocujesz ten wieszak, kochanie i dlaczego nie w ten weekend?"

5 komentarzy:

  1. hehe :) oj znam te serweteczki zanm :D i wpełni rozumiem :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Cię Aniu :) Ja tu z oczami wlepionymi w monitor, w głowie "kolorowo" a Ty najciekawsze fragmenty usuwasz buuuuuuuuu :( Nie rób mi tego więcej.
    Pozdrawiam ☼

    OdpowiedzUsuń
  3. Kłania się po kolana :))))

    OdpowiedzUsuń
  4. hehehe dobre, i szczerze, jak coś interesującego widzę też mi się takowa lampka włącza i bakcyl i wio za zapędem. Nom a małżowi nie mówię, bo po co... dostałam w lumpku :) aby myślał że tanio :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i po co się zdradziłaś?? Możesz nawet sobie nie zdawać sprawy z tego, że małż śledzi Twoje blogowe poczynania i nie złapie się więcej na lumpka ;(. Radzę szybko alternatywy poszukaj i trzymają ją blisko serca, a daleko od klawiatury :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń

Obserwatorzy

Prawy do lewego

Prawych uprasza się o korzystanie z zamieszczonych treści i zdjęć zgodnie z przepisami świata tego, sumieniem i społeczną moralnością. Znaczy, że można zapożyczyć w/w z mojego bloga tylko do celów niekomercyjnych i każdorazowo odsyłając do źródła. Jednocześnie uświadamiam, iż skany szablonów są moją własnością, jednak niektóre treści na nich się znajdujące - nie. Informuję o tym szczerze. Nie ponoszę odpowiedzialności za niewłaściwe wykorzystanie materiałów.

Obserwatorze! Nie bądź statystyczną cyferką na blogowym liczniku. Jeśli jesteś tu po raz pierwszy - napisz coś o sobie. ('Coś' to też 'coś', ale niekoniecznie o to mi chodziło;).