Skoro winnym Walentynek jest Walenty, to czemu nazwa ma wydźwięk ewidentnie samiczkowy? Słyszycie - prawda? Walentynki... TE! ONE , a nie ONY. Czy ktoś już zrobił stronę (ups - czy TA strona, to przypadkiem nie ONA) , gdzie można zgłaszać wnioski dotyczące dżender??
Heh, jeszcze przyjdzie nam na nowo maturę pisać, bo z gramatyki usuną odmianę przez osoby. Osobiście wolałabym by do lamusa odeszły przypadki, ale co ja tam mogę.
Wracając do tematu... Walentynek tuż, tuż i postanowiłam poważnie podejść do tematu. W sumie nie ważne, czy ja wierzę w Walentynka, skoro on wierzy we mnie, bo co roku mnie nawiedza.
Na początku podobno był chaos.
Pojawił się w chwili, gdy doszłam do wniosku, że w pierwszej kolejności sprawdzę jakimi materiałami dysponuję. Chaosu to nie zmniejszyło, wręcz przeciwnie pojawiło się sporo pomysłów. Część zrodziła się w trakcie przeglądania podręcznej literatury - w przedbiegach wygrały projekty TILDA, he he - z tomu poświęconemu Bożemu Narodzeniu :)
Część obrazów ewentualnych Walentynkowych pomysłów zrodziła się ot tak jakoś, z powietrza. No i stałam tak dziś przed tym bałaganem z nadmiarem sercowych idei i ... nic nie zrobiłam... Ale jak mówi jeden z tytułów filmu o Bondzie... Jutro nie umiera nigdy :)
Czekam na efekty inspiracji :) A taki chaos to się nazywa artystyczny nieład ;)
OdpowiedzUsuńMój tata nazywał to burdelem;) Wszystko chyba zależy od dostępności słownika :)
UsuńCiekawe, co z tego wyjdzie... Ja w tym roku postanowiłam nic nie robić w temacie (jeśli chodzi o robótki).:)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem co z tego wyjdzie ;( Sama za Walentynkami nie przepadam, ale po Bożym Narodzeniu, to najlepszy pretekst na wykorzystanie czerwonych tkani :)))
UsuńMateriały prezentują się bardzo zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślałam na początku, ale zauważyłam, że do każdego projektu wykorzystuję rzeczy, których w tej stretcie nie ma ;(. Co oznacza, że większości przydasi mi nie ubędzie...
UsuńHah też tak czasem mam, że rozłożę przed sobą materiały, pomysłów mam pełno, ale jakoś.. nic nie zrobię ;)
OdpowiedzUsuńBłagam, 'nie kracz'. Muszę coś zacząć robić, bo przyjdzie mi ogryzanie tapet z nudów ;(
UsuńDo czasu, gdy sama nie zaczęłam szyć, to walentynki mi się kojarzyły ze zbyt wygórowanymi cenami, co jakoś zmniejszało mój entuzjazm do świętowania! Ale teraz, nie dość, że mogę zrobić co chcę, to jeszcze z niewielkim nakładem finansowym lub szufladowym! :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się w całej rozciągłości :). Tak trzymaj! :)
Usuńlepiej późno niż później :)
OdpowiedzUsuń