Csssiiiiiiiiiiiiii ! Puk, puk... Nim zaczniecie czytać tego posta musicie się zabezpieczyć...
No nie! Kobieto, po co grzebiesz mężowi w portfelu?! Tylko jedno Wam w głowach !!!!! ;p.
Chodzi mi o zabezpieczenie TYŁÓW ( i to dosłownie) przed prawie niewidzialnym wrogiem. Okna pozamykajcie. Pogaście światła. Jak ktoś ma spodnie rybackie (nie rybaczki!), to je zakłada. Jak ktoś takowych nie posiada - cóż - ma pecha :). Broń ręczna też by się jakaś przydała - muchołapka na przykład.
Tak ostatnio doszłam do wniosku, że człowiek, to nic - tylko całe życie się ukrywa. Przed teściową, komornikiem, podatkami, sąsiadami, deszczem, śniegiem i czym tam jeszcze. Są rzeczy przed którymi łatwo się ukryć i takie, przy których każdy kamuflaż ma wyczerpane baterie.
Nadal nie wiecie o czym mówię?? No przecież, że o KOMARACH!!!!!!!!!!!!
Tyłek pogryziony mam dokumentnie ;(! Już nie wiem czy drapać się czy zatopić go w zimnej wodzie ochrzczonej lodem z dodatkiem cytryny (tak dla efektu). Próbowałam już różnych mazideł, psiukaczy i aptecznej chemii - null, nada, niente (podobno w różnych językach tak brzmi polskie "nie"). Oczywiście NIE-dotyczy to komarów, które najwyrażniej nie rozumieją znaczenia tego słowa w żadnym ludzkim języku. Ktoś może wie jak po komarzemu jest: "spadaj, nim rozsmaruję twe zwłoki na ścianie"?? I tak zdąży skubany się opić mojej krwi.
Tym samym, kolejna myśl mnie właśnie przeleciała (bez zabezpieczenia). Skąd ta nagła moda na wychudzone, blade wampiry? Czy wszystkie baby już zupełnie straciły rozum? Mnie wystarczy jeden komar by w plakat Pattinsona zacząć rzucać kuchennymi nożami.
Jak wytłumaczyć ten fenomen? Moja lepsza połowa, wydzielająca ciepło niczym reaktor atomowy (fajnie się do niego przytulić :)) może sobie leżeć nagi i odkryty, jak przysłowiowy, młody bóg, a komary i tak zaatakują MNIE - uzbrojoną po uszy w flanelową piżamę z Droopym. Gdy na działce wyleję na sobie flakon antykomarzacza, to jakbym zapraszała je na ucztę ze mną - jako przystawką - w roli głównej. Jestem niemal w 100% pewna, że przylatują nie tylko z okolicznych działkowych ogródków, ale również tych mieszczących się w otaczających Wawę miasteczkach.
Cholera, już od samego pisania, wszystko mnie swędzi ;(.
Parafrazując słowa najznakomitszej pisarki świata - tę od Harrego Pottera, nie pamiętam, jak się ją pisze ...
... Dlaczego to zawsze muszą być ... KOMARY!!!
Łączę się z tobą w bólu. Na szczęście u nas jeszcze tych krwiopijców nie widać... I nie słychać... Co chyba jest jeszcze gorsze.:(
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, ja chętnie się z Tobą zamienię :))
UsuńMy też już załapaliśmy parę ukąszeń :( Podobno komary odstrasza zapach wanilii, mój szwagier pracujący na otwartych przestrzeniach, zawsze latem smaruje się... waniliowym aromatem do ciast - ja nie próbowałam osobiście, ale on twierdzi, że skutecznie odstrasza te pijawki :D
OdpowiedzUsuńPróbowałam przekształcić się w ciasto -niestety nie zadziałało ;(
UsuńA wiecie, że zapach spoconych ludzkich stóp jest dla komarów afrodyzjakiem? :D
OdpowiedzUsuńTo tłumaczy, czemu nie oszczędzają mnie na działce ;(. Przy tych wszystkich wykopkach, które uskuteczniam, pachnące mam nie tylko stopy :))
UsuńMi na szczęście ugryzienia niezbyt przeszkadzają, ani to jakoś bardzo nie swędzi ani nie jest takie wielkie, żeby miało wkurzać. Ale jak tylko słyszę to bzyczenie kiedy próbuję zasnąć... Budzi się we mnie morderca.
OdpowiedzUsuńO TY! Szczęściara.
Usuńtak jak Kasia piszę olejek waniliowy tzw aromat do ciast. Ojciec mój jak na ryby sie wybiera zawsze tym oto specyfikiem się smaruje.
OdpowiedzUsuńNa mnie nie działa, tak samo jak ty do mnie te owady przylatują... a że jestem alergikiem bąble mam wieksze niż inni...ahhh jedyna rzecz której niecierpię w te ciepłe dni kiedy nastają to KOMARY!!!!
Witaj w klubie. Ja również źle toleruję to paskudztwo. Puchnę, a opuchlizna schodzi przez kilka dni. Koszmar;(
UsuńOn wiedział z kim się wiąże, dzięki tobie jego nie gryzą;)
OdpowiedzUsuńAle żeby tyłek... aj :/
Cholercia- o tym nie pomyślałam. A myślałam, że to ja miałam farta w tym związku :))
UsuńTo bardzo podejrzane - ale mam wrażenie, że skubane chowają się pod biurkiem i kiedy piszę np bloga, to atakują z zaskoczenia. No kiedy położę się spać ;(
Ania, a próbowałaś Off Activ? ja mam zawsze zapas na wsi (a u mnie, gdzie w lesie są bagna - więc idealne srodowisko dla komarowych romansów - to jedyny sposób aby jakoś spokojnie pobyć na powietrzu. Trzeba go co prawda parę razy w ciągu dnia użyć, ale nawet na ubraniu nie siadają... tylko bzyk ich słychać, ale na to to już nie ma skutecznego sposobu.
OdpowiedzUsuńPróbowałam kiedyś jakiegoś off, ale nie wiem jakiego. Tak przyszło mi dziś do głowy, że może powinnam na raz wypróbować kilka specyfików + zapach do ciasta + witamina B + zbroja rycerska??
Usuń