czwartek, 4 kwietnia 2013

Chusteczkownik czyli by chusteczkom zimno nie było

Nie wiem już co jest gorsze - pogoda za oknem, czy rwące potoki dowcipów, wcale już nie tak zabawnych powiedzonek i jeszcze mniej oryginalnych stwierdzonek dotyczących tejże pogody. Kolejny tekst z serii 'A to wiosna właśnie' ocenzuruję, a odkrywczego autora za język do drzewa przywiążę. Albumy z jakże radosną piosenką Grechuty "Wiosna, ach to ty" najchętniej wrzuciłabym do niszczarki, albo puszczała kaczki po nie tak bardzo zamarzniętej Wiśle. Mam dość zimy! Wiosny, która stanowczo nas olewa, też już mam dojść! Pytam więc gdzie do licha podziało się LATO?? Choć jedna pora w tym roku mogłaby być bardziej przytomna;>
Na domiar złego skończyły mi się chusteczki! Pewnie wiecie, że niedobór chusteczek przy dopadającej znienacka post-zimowej depresji, to tylko odrobinę lepsze niż brak chusteczek w porze kataru. Ale bez paniki - jak człowieka raz dopadnie deprecha, to jedyne czego może być pewien, że chusteczek w domu nie zabraknie - chleba, wędliny, czystych skarpetek - owszem, ale chusteczki w hurtowej ilości być muszą. Tylko czy muszą torturować mnie zielonym trawniczkiem i - jakby tego było mało - biedronką??!!

Zeźliłam się. Zamówiłam sobie drewniany chusteczkownik, by ukryć trawnikowe pudełko i ewentualnych następców z równie nastrojową tapetką. To miał być jednocześnie mój decoupage'owy chrzest bojowy. Proszę zwróćcie uwagę na słowo - klucz: MIAŁ! Okazjonalnie do złudzenia przypomina dźwięk wydawany przez koty, gdy chcą byśmy zrobili coś, czego nie planowaliśmy zrobić, niekoniecznie dziś, a już zdecydowanie nie w chwili następującej po wydanym dźwięku (np. wymiana kuwety). W pozostałych przypadkach mówimy o czasowniku 'mieć'. Nawet jeśli niepoprawnie go odmienić (ja mieć, ty mieć oni też mieć), brzmi o niebo lepiej niż w czasie przeszłym, który oznacza - ni mniej ni więcej - ty już/jeszcze nie mieć, hehe!
W moim przypadku dokładnie chodzi o: ja jeszcze niemieć, bo kurier nie umieć znaleźć właściwa ulica. Albo też na poczcie mają problem z gramatyką.
Wobec tego zdecydowałam się na drastyczne rozwiązanie - rozłożyłam pudełko, dzięki czemu bliżej mu było do siatki geometrycznej niż graniastosłupa. Potraktowałam jak szablon i po kilku próbach (błędnych założeń sztuk 1) powstał niezwykły chusteczkownik, bo podklejony fizeliną, dzięki czemu chusteczkom powinno być cieplej. Na przeciąg niestety nic poradzę - otwór być musi, bo takie są założenia BHP.

I żeby nie było - to miłe, że jesteście takie miłe (panowie są nie mili, bo się nie odzywają) i piszecie te wszystkie ciepłe słowa, jednak zdaje się nikt mi nie wierzy, kiedy piszę, że i bez maszyny do szycia można popełnić wiele przydatnych dekoracji. Dlatego też z rozpędu wykroiłam drugi zestaw tkanin, które mam zamiar połączyć tradycyjnie tj, metodą tańczącej igły i nitki. Skończą się wymówki drogiej Ani :))
Pozdrawiam wszystkich cieplutko:)

12 komentarzy:

  1. wpadł mi w oko ten w grochy :D super :) jak spotkasz lato to nakieruj je też do nas bo tu ciągle sypie i sypie i końca nie widac :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak spotkam lato, to mu najpierw dokopię - za całokształt;>

      Usuń
  2. jejku no to deprecha pełną gębą.... jak i u nas, dobry pomysl z nowym kubraczkiem dla chusteczek :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyjątkowo podoba mi się ten pomysł Anula... fajnie to wygląda... chyba ściągnę go od Ciebie... chociaż znając moje ostatnie podejście do wszystkiego na słomianym zapale sie skończy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwestia poziomy frustracji - im bardziej się nakręcisz, tym większa szansa na realizację zaplanowanego projektu :)) Przynajmniej na mnie to działa.

      Usuń
  4. a ha ha! a ja Ci wierze bo może dużo nie szyje ale wszytsko co szyje to mymy własnym małymi lapkami :) albowiem maszyny się tykać wciąż boję a jeszcze jak myśle o wyciągnięciu jej topornego starego cielska na stół i zagracenie kolejnej chwilowo wolnej przestrzeni kolejnym narzędziem robutkowym to mnie trfia conajmniej kilka razy ;p

    chustecznik śliczny wyszedl :) więc nic tylko podziękować że listonosz nie trafia do drzwi ;p bo gdyby trafił wcześniej to bym dzisi niepodziwiała tego spełniającego wszelkie nakazy BHP ocieplacza chusteczkowego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dotarł skubany - i teraz to drewniane pudło musi poczekać, aż skończę szmaciany chusteczkownik w ręku szyć. Pewnie bym już skończyła, gdyby mi się haftowanych dekoracji nie zachciało - ehhh

      Usuń
  5. Taaa, jasne... Wystarczy spojrzeć na moje kurczaczki, żeby zwątpić w twoje słowa. Ale nie będę zniechęcać innych, powiem tylko, że chuteczkownik podoba mi się bardzo - dodaję dodatkowe punkty za kolor.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakieś dziwne słowo mi wyszło: oczywiście chusteczkownik.;))Albo chustecznik.

      Usuń
    2. Jestem uzależniona od czerwonego. Chociaż ostatnio odkryłam pociąg do fioletów. Gdyby tak mieć jeszcze jedną parę rąk ;(

      Usuń
  6. Piękny! Super pomysł:). I się nie zużywa:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, Kasiu - i można go prać w przeciwieństwie do tekturowego opakowania :))

      Usuń

Obserwatorzy

Prawy do lewego

Prawych uprasza się o korzystanie z zamieszczonych treści i zdjęć zgodnie z przepisami świata tego, sumieniem i społeczną moralnością. Znaczy, że można zapożyczyć w/w z mojego bloga tylko do celów niekomercyjnych i każdorazowo odsyłając do źródła. Jednocześnie uświadamiam, iż skany szablonów są moją własnością, jednak niektóre treści na nich się znajdujące - nie. Informuję o tym szczerze. Nie ponoszę odpowiedzialności za niewłaściwe wykorzystanie materiałów.

Obserwatorze! Nie bądź statystyczną cyferką na blogowym liczniku. Jeśli jesteś tu po raz pierwszy - napisz coś o sobie. ('Coś' to też 'coś', ale niekoniecznie o to mi chodziło;).