niedziela, 10 marca 2013

Wyprzedaże garażowe i inne dziwne niusy

Rok 2009
Pomyśleć, że na Żoliborzu mieszkam już naście lat. Odkąd centrum dzielnicy przejęło metro i banki zapuszczałam się w te rejony tylko z konieczności. Aż tu, ten facet z którym mieszkam, oznajmił mi któregoś pięknego dnia, że w weekend będzie wyprzedaż garażowa w fortach i spytał czy pójdziemy. Garażowa?? Pamiętam, że kilka garaży w okolicy było, ale na pewno nie w fortach, które bardziej przypominały zlepek cegieł niż regularną budowlę.

Obecnie :)
Wyciągnęliśmy Viktorię (Kaśka - przyjaciółka ze szkolnej ławy:)) i muszę przyznać, że całkiem fajnie to wyszło. Park otaczający niewielki fort Sokolnickiego zmienił się nie do poznania - ogrodzony, z nowoczesnym placem zabaw dla dzieciaków, przytulaśne knajpki w zapuszczonych do niedawana ruinach przedwojennych budowli. Sam fort odnowiony pełni obecnie funkcję centrum kulturalnego, gdzie - jak się dowiedziałam - co miesiąc organizowana jest w/w wyprzedaż garażowa. 
Sporo sprzedających, kupujących też nie brakowało. Może za dużo ciuchów jak na mój gust, a za mało tych przydasiów, które faktycznie zalegają w domowych szafkach. Nie wyszliśmy jednak z pustymi rękoma. Viktoria kupiła sobie płócienną torbę w wiosennych kolorach i kilka szpargałów. Ja wypatrzyłam m. in.  suwaki z dość niezwykłymi, ozdobnymi uchwytami :)) 
Uważam pomysł za niezwykle pozytywny. Czasem co niepotrzebne w jednym domu, w innym się przydaje. Kto wie, może w przyszłym miesiącu pojawimy się tam w roli sprzedawców :)).

Przyznam szczerze, że w ciągu tego jednego dnia jakbym na nowo Żoliborz zobaczyła.  Bankowe neony nie 'dają' już tak po oczach. Na pl. Wilsona pojawiło się kilka ciekawych kafejek. Niektóre dawne lokale nadal stoją - jak np obuwniczy, w którym kiedyś kupowaliśmy buty, a o którego istnieniu zupełnie zapomnieliśmy. Przez chwilę ogarnęła nas nostalgia. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że nowe zdarzenia pojawiają się niemal na mojej drodze, a ja jestem na nie zamknięta. 

W mojej ulubionej hurtowni tkanin bywam przynajmniej raz na 2 tygodnie. Na przeciwko znajduje się 'chemiczny', ten sam, odkąd pamiętam. Nic więc dziwnego, że naturalnym dla mnie był fakt, iż obok hurtowni wciąż znajduje się mięsny, do którego nigdy nie zachodziłam, bo nie był wyględny. Tak mi się przynajmniej zdawało. Nie uwierzycie  - byłam tam również wczoraj! Jak dla mnie - nic się nie zmieniło. Oczywiście już po fakcie wyprowadzono mnie z błędu. 
Miejsce mięsnego zajęła klubokawiarnia Kalinowe serce, należąca do Maćka Zakościelnego. Co prawda od lat przynajmniej 5 nie mam dostępu do publicznej czy nawet niepublicznej telewizji, ale gościa pamiętam chyba z pierwszych odcinków serialu Na dobre i na złe. To, że aktor otworzył knajpę, i że w dawnym mięsnym nie zaskoczyło mnie jakoś specjalnie. To, że miejsce to stworzył z myślą o Kalinie Jędrusik - już owszem. Co prawda aktorka nie jest z 'moich czasów', ale kiedyś, kiedyś na jakimś polskim, kanale zobaczyłam "Lekarstwo na miłość' z nią i Andrzejem Łapickim w roli głównej - uśmiałam się jak norka i kobietę od razu polubiłam. 
Tym bardziej wybór Pana Zakościelnego mnie zaskoczył - mile, muszę przyznać. Daje to jakąś nikłą nadzieję na to, że aktorzy to też ludzie i być może - prywatnie - całkiem sympatyczni. (Znów ta moja dziecięca naiwność;>)

Nie mogę się już doczekać wiosny. Mam zamiar odwiedzić wszystkie stare kąty, zapomniane uliczki i 'zaliczyć' każą żoliborską knajpkę :). 

A takimi dodatkami Viktoria się ze mną podzieliła :)) Dzięki :*
ps.
Może powinnam była na wstępie wyjaśnić. Moja lepsza połowa zamieszkuje tę dzielnicę od urodzenia, ja się do niego 'dokleiłam' i przez lat niemal 10 mieszkaliśmy zaledwie przecznicę od pl. Wilsona. Zostaliśmy w tej dzielnicy, ale przenieśliśmy się bardziej na jej obrzeża. Niestety serce starego Żoliborza nigdzie nie jest nam po trasie, stąd moja totalna ignorancja w kwestiach zmian lokalowo-kulturalnych;>

3 komentarze:

  1. No nie... a nie mogłaś wcześniej napisać?!?!? Z chęcią zaliczyłabym taką atrakcję w ten weekend:/ eh....

    A tak swoją drogą Lekarstwo na miłość uwielbiam. Nie tylko dlatego, że inspiracją dla scenariusza była fantastyczna książka Chmielewskiej "Klin", ale też dlatego że ona także maczała palce w samym scenariuszu :D

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama dowiedziałam się o tym niedawno i nawet nie wiedziałam, że będę szła, bo umierałam w objęciach chusteczek;>. Jak lubisz takie klimaty, to zerknij na fb
      http://www.facebook.com/Garazoffisko

      Usuń
  2. I świetnie to opisała w swojej autobiografii.:) Zazdroszczę niemożebnie, chętnie bym wzięła udział w takiej wyprzedaży garażowej i jeszcze w takim pięknym miejscu... Ciekawe, jak długo kawiarnia się ostanie.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Prawy do lewego

Prawych uprasza się o korzystanie z zamieszczonych treści i zdjęć zgodnie z przepisami świata tego, sumieniem i społeczną moralnością. Znaczy, że można zapożyczyć w/w z mojego bloga tylko do celów niekomercyjnych i każdorazowo odsyłając do źródła. Jednocześnie uświadamiam, iż skany szablonów są moją własnością, jednak niektóre treści na nich się znajdujące - nie. Informuję o tym szczerze. Nie ponoszę odpowiedzialności za niewłaściwe wykorzystanie materiałów.

Obserwatorze! Nie bądź statystyczną cyferką na blogowym liczniku. Jeśli jesteś tu po raz pierwszy - napisz coś o sobie. ('Coś' to też 'coś', ale niekoniecznie o to mi chodziło;).