czwartek, 30 lipca 2015

Recenzja kolorowanek: Japońskie inspiracje, Esy floresy, Koloraże, Łapacz snów i Tajemny ogród

O tym, że rysowanie odpręża i może być relaksujące nie muszę nikogo chyba przekonywać. Zerknijcie na pierwszego lepszego przedszkolaka, to zobaczycie jak z wyrazem skupienia na twarzy (czasem wystającym z buzi języczkiem;)) zakrywa puste przestrzenie kredką, farbą lub zupą pomidorową - w zależności od tego, co ma właśnie pod ręką.

A tu ni z tego ni z owego, chociaż wielce prawdopodobne, że z Francji dopadło nas hasło: "kolorowanki dla dorosłych" i do tego antystresowe. Czemu akurat w tym kraju wpadli na to, że kolorowanie może być również zajmujące dla osób z dowodem osobistym - tego nie wiem. I nie wnikam, po prostu jestem wdzięczna, że ktoś na to wpadł.

Powiedzmy sobie szczerze, z tą wersją dla dorosłych to nie jest tak, że w książce pełno jest aktów, scen okrucieństwa czy też innych motywów nie przeznaczonych dla dzieci. Obrazki nie są po prostu infantylne, dużo lepiej dopracowane i pełne drobnych szczegółów. Starsze dzieci mogą swobodnie z nich korzystać, podobnie jak dorośli - wystarczą  chęci i trochę samozaparcia.




Od początku czerwca obserwuję wzmożony wzrost nowości wydawniczych wspomnianych kolorowanek. Pierwsze książki pojawiły się w połowie lutego, dziś mamy ponad 20 tytułów, a kolejnych 10 ukaże się do końca wakacji. To niewiele w porównaniu z obecną ofertą zagraniczną, ale wszystko wskazuje na to, że stratę będziemy nadrabiać bardzo szybko:).



Testowanie kolorowanek wydaje się nie mieć głębszego sensu. Ale tylko z pozoru - o ile każdy ma inny gust w kwestii motywów, o tyle jakość wykonania będzie taka sama dla każdego. Otrzymuję często pytania o rodzaj zastosowanego papieru, czy kartki łatwo się wyrywają, albo czy da się kolorować flamastrami i to właśnie postanowiłam opisać. 

Mam nadzieję, że przynajmniej część informacji okaże się przydatna. Jednocześnie podkreślam, że nie jest moim celem ocenianie grafiki czy form przedstawionych w kolorowankach - to rzecz gustu i upodobań. Chociaż już wiem, że raczej nie uda mi się być obiektywną i przy każdej mogę 'piać' z zachwytu ;).


Z góry też uprzedzam, że kolorowe relaksowanie uskuteczniałam na działce, stąd na niektórych zdjęciach widoczne są światłocienie, za które odpowiedzialny jest górujący nad stołem orzech. Winy więc nie ponosi aparat ani ja, tylko lokalizacja. Swoją drogą kolorowanie kwiatów w otoczeniu prawdziwych roślin  jest po prostu bajeczne - jeśli tylko macie możliwość wyjść przed dom i zaanektować kawałek trawnika, to zróbcie to. Podczas każdej formy relaksu otocznie ma również wielkie znaczenie.

Japońskie dekoracje, wydawnictwo Buchmann

Oczywiście zakochałam się w tej kolorowance - ba, i to jeszcze za nim się pojawiła. Motywy ze sztuki japońskiej zawsze mi się bardzo podobały. I przyznam, że się nie rozczarowałam. Na pokolorowanie czekają liczne kwiaty i rośliny właściwe dla japońskiego klimatu, również grafiki w charakterystyczny sposób przedstawiające zwierzęta. Do tego wachlarze, parasole, lampiony i wiele innych.



Książka, podobnie jak wcześniejsze albumy Buchmanna ma perforacje dzięki czemu każdą kartkę można bezpiecznie wyrwać ze środka. Wielkość, rodzaj papieru - wszystko identyczne jak we wcześniejszych książkach z serii Odstresuj się - jakość bardzo dobra, bez zastrzeżeń przynajmniej z mojej strony.




Jak wspomniałam wcześniej, z ust klientek padły często pytania czy strony można kolorować flamastrami.  Wcześniej się nad tym nie zastanawiałam, gdyż na co dzień się nimi nie posługuję. Rozumiem jednak, że np twórcy scrapbookingu mogą być ciekawi efektu. Niestety nie mam dostępu do profesjonalnych narzędzi, dlatego przetestowałam kolorowanki na kilku rodzajach powszechnie dostępnych mazaków i cienkopisów. Efekt widać poniżej.





Fantazyjne efy-floresy wydawnictwo Buchmann

To kontynuacja książki Esy floresy i tak jak w pierwowzorze tak i ty trafimy na obrazy częściowo pomalowane, motywy do wykończenia wzorkami wedle własnego uznania. Piękne ilustracje, zarówno roślin, jak i zwierząt, żywe kolory i mnogość drobnych elementów stanowią wyzwanie dla każdego. Ta pozycja jest szczególnie godna polecenia dla kogoś kto dopiero zaczyna swoją przygodę z kolorowankami. Swoją drogą obie wersje esów można zamówić na stronie decomade.pl w pakiecie z kredkami z czarnego drewna:).




Papier jest ten sam co w Japońskich dekoracjach - nie traktowałam go flamastrami, gdyż zakładam, że efekt byłby podobny co w prezentowanej wcześniej kolorowance.




Koloraże. Kwieciste łąki wydawnictwo Mamania

Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne, szczególnie okładka ładnie się prezentuje, gdyż wybrane elementy pokryto srebrną farbą, która w świetle połyskuje. Sama zwartość również nie rozczarowuje - jak sama nazwa wskazuje znajdziemy tu moc kwiatów do pokolorowania i to takich dobrze nam znanych z pól i łąk. Będą więc maki i chabry (moje ulubione:)), bratki, hiacynty i wiele innych.







Na jednych stronach znajduje się jeden kwiatek wielokrotnie powielony w kilku rozmiarach do pomalowania w różnych wariacjach kolorystycznych, na innych są łąki lub kwieciste bukiety. 


Blok jest klejony i wyrywanie kartek nie powinno nastręczać trudności. Jedyny minus jaki zauważyłam, to widoczne ślady na grzbiecie po 'złamaniu' książki, co jest nieuniknione, jeśli rysujemy w bloku.






Próba flamastro-cienkopisowa niestety  jest widoczna po drugiej stronie obrazka. Widać, że kolorowanka jest bardzo dobrze przygotowana. Wydawca nie przewidział prawdopodobnie załamań na grzbiecie, które otrzymujemy w imię sprawnego i łatwego wyrywania kartek z książki. To oczywiście drobiazg, szczerze jednak o nim informuję.





Łapacz snów wydawnictwo Pascal

Ta kolorowanka ma nieco inny charakter niż większość oferowanych na rynku pozycji. Prócz obrazków do pokolorowania znajdziecie w niej również mądrości z przesłaniem. I tak na jednej stronie jest zdanie niosące - w zamiarze autora - pozytywną energię, na drugiej obrazek do pokolorowania. W efekcie kolorowanka mająca 104 strony, zawiera jedynie 50 obrazków do pokolorowania. Grafiki są jednak bardzo ładne, w większości z motywami roślinnymi, z częstym dodatkiem grafik ptaków.




Kartki nie mają perforacji i wydobycie pojedynczego arkusza wymaga użycia nożyczek. Ładne, proste wycięcie kartki przy formacie niemal A4 jest raczej niemożliwe - próbowałam pod różnymi kątami i najdalej udało mi się dotrzeć do 1/3. Dlatego od razu zachęcam do podłożenia pod kartkę w książce tektury i odcięcie kartki z pomocą nożyka i linijki. Pójdzie sprawniej i dokładnie, niż walka z nożyczkami.


I w tej kolorowance flamastry przebijają przez kartkę, jednak z dotychczasowych testów jest to najmniej widoczne. Papier nie jest wcale grubszy - niestety nie znam się na technice wyrobu papieru - ten wydaje się być czymś powleczony, bardziej gładki. Daleko mu do tzw papieru kredowego, ale w dotyku ma troszkę inną FV. Takie przynajmniej odnoszę wrażenie.







Tajemny ogród wydawnictwo Nasza Księgarnia

Przyznam, że na ten tytuł bardzo czekałam i o dziwo, gdy dostałam go w łapki byłam... zdziwiona - to chyba najlepsze słowo. Zarówno z okładki , jak i zdjęć zamieszczonych na stronie wydawcy wynikało, że papier będzie tak samo biały, jak we wszystkich innych kolorowankach. Stąd moje - wspomniane wcześniej zdziwienie...




Papier nie jest biały. Nie wydaje mi się by był to papier makulaturowy, ale zdecydowanie ma taki kolor. Powiem szczerze - do dnia dzisiejszego nie mam zdania czy to przeszkadza w czymś czy nie. Sama okładka jest oczywiście prześliczna - wybrane elementy są pokryte złotym kolorem.  Ale zaraz po otwarciu książki, coś nie pasuje - nie potrafię tego lepiej wyrazić.



W tej kolorowance nie ma możliwości bezinwazyjnego wyrwania kartki. Wydaje się być to celowym zamysłem - każdy kolejny obrazek opisuje jakąś historię i ma stanowić całość. Jak pisze autorka - jest to spacer po jej ogrodzie, pełnym niespodzianek i tajemniczych, niemal niewidocznych mieszkańców.




Ilustracje są doprawdy przepiękne - to trzeba przyznać. Czasem wystarczy je pokolorować, innym razem trzeba coś dorysować. Bluszcze wijące się na niektórych stronach mają tak drobne listki, że pokolorowanie każdego z osobna może zająć godziny.




Studnia pochłonęła mnie na dobrą godzinę, zastosowałam wielobarwne kredki, co pozwoliło bez większego wysiłku osiągnąć fajne efekty cieniowania.



Dochodzimy do kolejnego momentu, w którym do zdziwienia dochodzi jeszcze zakłopotanie.
Jeśli w ferworze zachwytu nad ilustracjami zdołacie jednak przeczytać kilka zdań z początku książki, to dowiecie się, że autorka sugeruje by do kolorowania używać flamastrów, a cienkopisów do kreślenia esów i detali. Powiem od razu - to raczej dla większości będzie niewykonalne.




Flamastry, które znajdziemy w domu czy biurze przenikną, bo ten konkretny papier wchłania tusz jak gąbka. Cienkopis , nie pozostawia cienkich śladów - papier wchłania również tę niewielką ilość tuszu, że nie wspomnę o widocznych gołym okiem 'włoskach' tuż przy krawędzi narysowanego cienkopisem elementu. Chętnie zobaczę pracę kogoś kto posiada profesjonalne flamastry , bo doprawdy nie wiem czy jest to kwestia papieru czy narzędzi.

Poza widocznymi na zdjęciach fragmentami przygotowanymi na potrzeby tego testu, używać flamastrów nie zamierzam. Praca z kredkami da w tym przypadku większą radość, ale też będzie wymagać ostrożności i częstego ostrzenia grafitu. Na pytanie czy to będzie relaksujące czy frustrujące, będę mogła odpowiedzieć Wam za jakiś czas :).




Jednoznacznie mogę oznajmić, że kolorowanki przygotowane są do pokrywania kredkami nie flamastrami. Proszę nie brać tego za minus - po prostu taka jest ich specyfika. Tyle jeśli chodzi o dzisiejszy test. 



Co nie znaczy, że nie ma innych kolorowanek - wręcz przeciwnie, pojawiają się stale nowe i co bardzo mnie cieszy - nie ograniczają się do motywów roślinnych - ich tematyka zaczyna się powoli rozszerzać. W miarę możliwości będę opisywać kolejne.

Dla przykładu - wczoraj przyjechała dostawa Stworzeń dużych i małych z wydawnictwa Arkady. Podobnie jak przy Inwazji bazgrołów, tak i w tym przypadku ostatnia strona bloku to gruba tektura, która zapewnia stabilność i usztywnienie, co umożliwia rysowanie nawet na plaży np leżąc na leżaku. Sama okładka robi też ogromne wrażenie, gdyż całe tło jest w srebrnym kolorze, jakby pokryto je folią aluminiową. Bardzo ładny efekt, chociaż jak należało się spodziewać - pozostają widoczne ślady po paluchach. Radzę więc unikać pracy z tą kolorowanką w bezpośredniej bliskości czekolady ;).




Sama kolorowanka ma charakter przewodnika - prócz ilustracji mamy również nazwy i różne opisy zwierząt. 




Pojedyncza karta przypomina trochę gablotę z eksponatami w muzeum przyrodniczym, więc jak doradza wydawca, można pomalowany obrazek włożyć w ramkę i powiesić. A i trochę wiedzy nakapie do głowy, bo z drugiej strony każdej ilustracji jest tzw klucz zawierający podstawowe informacje na temat wyglądu zwierzątek. 






Prywatnie tylko dodam, że pakowanie tej książki do wysyłki, to koszmar - nie wejdzie do żadnej standardowej koperty ani pudełka, chyba, że po średniej pizzy. Co za tym idzie nie upchniecie jej na półce o standardowej, książkowej głębokości.

A już niedługo Piękne tatuaże i Zwierzęta od Ambera, jak na antystresowe kolorowanki, co czekanie na nowe tytuły jest trochę stresujące ;p.





11 komentarzy:

  1. O kurcze, nie wiedziałam, że jest ich tak dużo :) Wiem, że pisałaś, że mało , ale gdy weźmiemy pod uwagę ile zajmuje pokolorowanie całej książki, to roku nie starczy na te 20 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że możesz mieć rację, dlatego też trzeba uważać na zwykłą opcję "muszę mieć", która uaktywnia się przy okazji takich nowości ;)

      Usuń
  2. Ania recenzje super. Może połasisz się opisywac lub chociaż wspomnieć słowo również na temat kredek przy okacji testowania książek... ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, ogólnie to sama używam kredek akwarelowych Firmy Koh I Noor z serii Mondeluz, z którymi pracowałam jeszcze w szkole plastycznej. Z czystym sumieniem mogę też polecić tej samej firmy kredki Magic - wielokolorowe. I w sumie więcej nie potrzebuję. Ale faktycznie kredki kredkom nierówne i to byłoby dobre by je również testować. Pomyślę nad tym - może da radę to zorganizować.

      Usuń
  3. Też byłam mega zajarana Tajemnym Ogrodem, ale jak już dostałam książkę w swoje łapki to szał zniknął. Ilustracje są przepiękne, ale przeszkadza mi to, że nie mogę wyrywać pojedynczych kartek. Ani nawet wygodnie ich skserować. Szkoda też, że papier nie jest lepszy. Ale nie marudzę więcej, bo obrazki są cudne. I na pewno kupię kolejne części!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale Cię rozumiem, grafiki bardzo mi się podobają, ale samo wydanie pozostawia wiele do życzenia. Papier zdecydowanie powinien być grubszy i biały. To, że jest w formie książki mnie akurat nie przeszkadza - bo po pokolorowaniu to byłaby właśnie książka :)) Minusem jest to, że grafiki znajdujące się tuż przy grzbiecie są absolytnie nie do pokolorowania - część drobiazgów jest wręcz 'zszyta' wraz z grzbietem. Gdyby to była normalna książka z tekstem zachowano by margines, a tu - widać, że nie pomyślano przy składzie ...

      Usuń
  4. Co do Tajemnego Ogrodu i Zaczarowanego Lasu, to są różne wydania, które różnią się papierem. Na YouTubie widziałam filmik dziewczyny, która miała dwie takie same kolorowanki (nie pamiętam który z tych tytułów) i właśnie zwróciła uwagę, że jedna ma białe kartki, a druga takie bardziej kremowe. Tu na zdjęciach widzę, że nawet prześwitują linie, które są z drugiej strony kartki. I teraz nie wiem czy kupić, bo chciałam malować akwarelami. Jest też "Tajemny ogród dla wtajemniczonych", który jest na dużo lepszym papierze, z możliwością wyrywania stron, druk jednostronny, ale minusem jest to, że kolorowanka zawiera tylko 20 obrazków z oryginalnego "Tajemnego Ogrodu". No i jestem w kropce, nie wiem co kupić. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha. Wiem o czym mówisz. Ostatnio widziałam te książki w Barcelonie i tam również były wydane na białym papierze. Być może to kwestia kosztów. Grubszy papier byłby na pewno droższy i być może biały również. A może chciano sprawić efekt 'vintage' - pomysł zupełnie nie trafiony przy kolorowance. Wiadomo, że kolor inaczej wygląda 'kładziony' na białym arkuszu, a inaczej na szarym, czy ecri...

      Do kolorowania akwarelami, nasze oryginalne kolorowanki się nie nadają. Jeśli Ci bardzo na tym zależy to musiałabyś kupioną kolorowankę 'rozebrać' na części pierwsze (przy pomocy nożyka, bo wyrwane kartki zniszczą grafikę), zrobić xero na papierze o większej gramaturze, albo przeznaczonym do akwareli. Polecam bloki CANSON - rewelacyjna jakość - mam LaserJeta czarno białego i on wciąga papier do 300 gram. :))

      Nie sądzę by wydawca zmienił papier w tych kolorowankach

      Usuń
  5. ale ładna, nie wiedziałam takiej, taka ala japońska :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, kolorowanek z japońskimi motywami nie ma zbyt wiele. A ta jest rewelacyjna dla osób zaczynających przygodę z kolorowanką - tło ma często pokolorowane, więc trzeba skupić się tylko na kolorowaniu cudnych motywów :)
      tutaj znajdziesz je z dużym rabatem :)
      http://decomade.pl/produkt/1212-japonskie-inspiracje

      Usuń

Obserwatorzy

Prawy do lewego

Prawych uprasza się o korzystanie z zamieszczonych treści i zdjęć zgodnie z przepisami świata tego, sumieniem i społeczną moralnością. Znaczy, że można zapożyczyć w/w z mojego bloga tylko do celów niekomercyjnych i każdorazowo odsyłając do źródła. Jednocześnie uświadamiam, iż skany szablonów są moją własnością, jednak niektóre treści na nich się znajdujące - nie. Informuję o tym szczerze. Nie ponoszę odpowiedzialności za niewłaściwe wykorzystanie materiałów.

Obserwatorze! Nie bądź statystyczną cyferką na blogowym liczniku. Jeśli jesteś tu po raz pierwszy - napisz coś o sobie. ('Coś' to też 'coś', ale niekoniecznie o to mi chodziło;).