Nie mogę patrzeć na komputery. A jednak od kilku dni jestem do nich podpięta. Ratunku znikąd. Ale sama się o to prosiłam, więc zaciskam zęby i trwam ... czekam aż coś się wydarzy, albo zakończy.
Zachciało mi się nowych obowiązków ;(. Otóż nadzoruję obecnie prace nad uruchomieniem nowej księgarni internetowej skierowanej do ... kibiców. Hehe, tak też byłam zaskoczona pomysłem, ale z drugiej strony - książka to książka, a skoro są chętni by je czytać, to tylko się im chwali. W jednym miejscu zebrano tytuły poświęcone wszelkiej maści sportom. Jak się okazuje nasz rynek książki jest w tej kwestii ubogi. Zdaje się, że więcej książek o wampirzych kochankach i demonicznych kusicielkach wydano, niż o np łyżwiarstwie figurowym, czy siatkówce. Hmm, o łyżwiarstwie figurowym to chyba nic nie napisali, poza biografią Czerkawskiego, ale on dziwne te łyżwy miał :)
Jeśli myślicie, że założenie i uruchomienie sklepu internetowego jest proste, to radzę zastanowić się 10 razy. Prawie dwa miesiące prac informatyka, potem grafika. Wiecie, że teraz prawnik musi regulamin sklepu napisać??? Niby nic trudnego, ale wystarczy jakiś cytuję "niedozwolony zapis" mieć i karę można zabulić. GIODO, firmy kurierskie, pośrednicy płatności, wsparcie hurtowni. Zsynchronizować to wszystko - KOSZMAR!.
Od dni kilku testuję panel administracyjny, koryguję błędy w opisach itp. Jak już coś działa, to coś innego nawala. Jak naprawione zostanie, to co nawaliło, to przestaje działać, to co przed chwilą działało. Huczne odpalenie sklepu przesuwane jest po raz kolejny, a moje nerwy powoli przestają działać. W zasadzie to umysł przestaje działać - nerwy to tak przy okazji.
Nie wiem jakim cudem zdołałam kolejne rothkowe kolczyki wykończyć. Zupełnie nic nie czuję. ;( A gdy tak na nie patrzę to zastanawiam się skąd u licha w tych kolorach tyle życia. Przyglądam się czasem tubkom i słoiczkom z nadzieją, że może odrobina tej energii przeniknie jakoś na mnie. Ale nie - tylko palce sobie pobrudziłam. I raz - nos.
To Was może zaciekawi. Jeszcze zimą obiecywałam sobie zrobić ogrodowego ludzika, na którego przepis trafiłam w Doniczkowych inspiracjach (polecam). Wiosnę mamy już za sobą, a zebrane materiały leżą i czekają na lepsze czasy. I tak sobie powtarzam - w tym tygodniu się za niego wezmę. W kolejnym tygodniu mówię to samo... I w tym tygodniu wszystko na stół wyjęłam. Może w następnym zdołam powiązać sznurki :)
Kolejny raz, kolejny dzień odpalam YouTube i wyszukuję soundtrack do filmu Atlas chmur. Trafiam na wydłużoną wersję Openingu dzięki której się wyłączam.
Powiem Wam coś - te dźwięki są hipnotyzujące. Ale też nie potrafię przy nich wykrzesać niczego głębszego. Odpoczywam psychicznie od pracy, ale też poddaję się twórczej apatii. Zamykam oczy i odpływam.
Dobranoc
Apatia minie, każda z nas to przechodzi od czasu do czasu :) Kolczyki bardzo efektowne. A za ten sklep podziwiam - ja jestem taka komputerowa noga, że czasem się gubię nawet przy robieniu internetowych zakupów ;)
OdpowiedzUsuńOd kilku lat pracuję w księgarni internetowej, więc jest mi zapewne łatwiej. Z tą apatią to mam nadzieję, że masz rację i mi też minie - byle szybko ;(
UsuńSoundtracku rzeczywiście przyjemnie się sucha :)
OdpowiedzUsuńGorąco polecam film!
UsuńWidziałam i pamiętam, że muzyka była niezła, ale jak to ja zapomniałam później o niej. Fajnie tak sobie przypomnieć :)
UsuńLos postanowił wynagrodzić cię za twoje męki: zajrzyj na mojego bloga.:))
OdpowiedzUsuńO Losie kierujący dłonią męża Promyka i szóstym zmysłem jej kota zwanego Tygrysem, dzięki Ci wielkie. Obiecuję, że w zbliżającym się tygodniu słowa złego o tobie nie powiem.
UsuńHmm, może nie przesadzajmy - niech będzie na przestrzeni najbliższych 72 godzin ;)