sobota, 9 marca 2013

Kwiatki pachnące cały rok!

Za oknem zimnica i zakopane (także w Wawie). Jak wiele osób, mam już dość i marzę o wiośnie. Stąd nostalgia i potrzeba tworzenia.

Kocham kwiaty! Może poza różami, ale to temat na odrębny post. Więc, powtórzę -  kocham kwiaty - szczególnie polne, przez naturę z nasionek wyhodowane. To uczucie - jak to w życiu bywa - nie zawsze jest jednak odwzajemnione. Orchidee zupełnie za mną nie przepadają; kwiaty jednoroczne, są ... jednoroczne, więc kupuję od Święta. Hoja, którą dostałam rośnie jak dzika, tylko kwitnąć skubana nie chce. 
Wierne mi są tylko kwiaty, które sama nabyłam, albo które uratowałam przez powolną śmiercią w biurze. Z nieznanych mi powodów, postanowiły pogodzić się z moim regularnym ich ignorowaniem. Co ciekawsze - jeśli się trafi mi się kwiatek, o którego zaczynam dbać - kaplica - zdycha po krótkim czasie, bez względu na to co robię. 
Czy to nie dziwne? Jakby kwiaty miały swój jakiś rozum, logikę która każe im przetrwać miesiąc bez wody, bo znajdują się w pokoju nastolatka, do którego (dla własnego zdrowia psychicznego) wchodzę tylko pod przymusem. 
Co za tym idzie, poza dwoma niby kaktusami, żaden z w/w kwiatów nie kwitnie, ani - co nie dziwne - nie pachnie. A zawsze chciałam mieć kwitnące kwiatki ;).

Ostatnio na którymś blogu - zabijcie nie pamiętam czyim ;(, czytałam, że woreczki zapachowe w garderobie napełnia solą do kąpieli. Nie wiem gdzie miałam głowę, że sama na to nie wpadłam, zamiast notorycznie kupować jakieś pachnące - dosłownie chwilę - zawieszki. 

Nie pytajcie jak od wspomnianych zawieszek dotarłam do kwiatków w doniczkach - mój mózg zdaje się mieć dodatkowo własny mózg, co powoduje, że często trudno za nim nadążyć również i mnie samej. Gdy jedni widzą śmieć, ja niewiele później widzę czym ten śmieć może być (np kompostem, gdy mowa o skórkach od banana). Ok, nie ze wszystkim tak się da ;p. Mogę więc z czystym sumieniem powiedzieć, że sporo firm istnieje dzięki mnie, czego o oszczędnościach na moim koncie powiedzieć nie można;>.

Ale wróćmy do tematu. Resztki tkaniny z jakiejś kamizelki utworzyły płatki (oczywiście cały komplet trafi w końcu do kuchni). Wypełnione silikonową kulką są mięciutkie i sprężyste. Za nóżkę posłużyły patyczki do szaszłyków. Najzwyklejsze, 'surowe' doniczki potraktowałam farbą akrylową, jakimś perłowym połyskiem i poszatkowaną rafią. Dodałam samodzielnie wykonane na widelcu kokardki i voila. 
No tak, ale miało pachnieć - więc jak? Nie wypełniałam kwiatków pachnącą solą - mózgownica pracuje i od razu pomysł odrzuciłam - w końcu jak sól wywietrzeje, to jak miałabym ją wymienić;>. Sól trafiła do doniczek :). Nareszcie mogę zaprzestać kupowania tych przeklętych wkładów do elektrycznych śmierdzaczy :).
Drobna uwaga - na wypadek gdyby ktoś chciał wykorzystać pomysł - warto zainwestować w dobrą sól. Te najtańsze pachną chemicznie, więc jeśli nie chcecie mieć zapachu łazienki w całym domu, to odradzam takie wynalazki.

3 komentarze:

  1. mnie kwiatki nie lubią jeszcze bardzij chyba bo kiedys jeden kaktusik mi zgnił a drugi...zasuszył się o.O ? i w tedy zrezygnowałam z kwiatów doniczkowych ale ostatnio zaryzykowałam i kupiłam ciekawe babusiki w biedronce, może przetrwaja bo trzeba tylko wode lać bez ziemi :)

    co do używania soli do kapieli do wypełnienia zawieszek do szafy to ja jakis czas temu uszyłam sobie włąsnie wypełnione nią serducha :) w szafie wisi jedno i daje rade :) tez przypadkiem znalazłam pomysł na jakimś z blogów z tym że tam była wersja z woreczkami w zwykłym kształcie :) Twój pomysł jest równie świetny ! i te kwiatuszki wyglądaja ślicznie - tez chce takie ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie się zastanawiałam czy to nie u Ciebie czytałam o wypełniaczu z soli, ale nie byłam pewna. Tak czy inaczej dziękuję, bo Twój pomysł zaowocował moim pomysłem. :)

      Usuń
  2. Jak główka pracuje to wychodzą.... niezłe kwiatki :)
    Śliczne i praktyczne.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Prawy do lewego

Prawych uprasza się o korzystanie z zamieszczonych treści i zdjęć zgodnie z przepisami świata tego, sumieniem i społeczną moralnością. Znaczy, że można zapożyczyć w/w z mojego bloga tylko do celów niekomercyjnych i każdorazowo odsyłając do źródła. Jednocześnie uświadamiam, iż skany szablonów są moją własnością, jednak niektóre treści na nich się znajdujące - nie. Informuję o tym szczerze. Nie ponoszę odpowiedzialności za niewłaściwe wykorzystanie materiałów.

Obserwatorze! Nie bądź statystyczną cyferką na blogowym liczniku. Jeśli jesteś tu po raz pierwszy - napisz coś o sobie. ('Coś' to też 'coś', ale niekoniecznie o to mi chodziło;).