Jeszcze zanim zabrałam się za pisanie królikowego tutka, dopadła mnie masakryczna potrzeba urżnięcia im głów i zastosowania ich w jakiś użyteczny sposób. Choć krew się nie polała, to czerwieni nie zabrakło. A to znów przez moją nieszczęsną kuchnię. Strażacy mogliby się obrazić, że ich służbowy kolor notorycznie wykorzystuję. Jeszcze tylko jeden dekoracyjny element i dam Wam odpocząć od tego koloru :).
Co tu dużo gadać - przedstawiam rodzinę króliczych głów... jako osłonki na jajka :)
O, i tu mnie zaskoczyłaś.:)Mnie można nadal męczyć tym kolorem, bo czerwienie uwielbiam nade wszystko.:)
OdpowiedzUsuńAch, nie dodałam, że króliki jako osłonki są świetne. To przez to zaskoczenie.;)
UsuńJa również uwielbiam ten kolor, ale zdałam sobie ostatnio sprawę, że się monochromatyczna zrobiłam. Szczególnie, że chciałam zgłoście króliki na wiosenne wyzwanie, a tu - zonk - prace miały zawierać wiosenne kolory, czyli żółty, zielony czy pomarańcz. a u mnie ino ta trawka i to tez taka uboga ;(
Usuńrodzinka króliczych głów? no o tym gatunku nie słyszałam jeszcze :)wyszły bardzo sympatycznie :)
OdpowiedzUsuńTy też masz swoje królisie :) Fajne są!
OdpowiedzUsuńAle fajny pomysł :)
OdpowiedzUsuńsuper-pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZajączki urocze! A kurs na królika to rewelacja po prostu:) Dziękuję za udział w zabawie i życzę powodzenia w losowaniu:)
OdpowiedzUsuńHmm, tak się zastanawiam, czy mi woda sodowa do głowy nie uderzy, jak mnie tak będziecie chwalić;>? Jak na razie w pas się kłaniam i dziękuję :)
OdpowiedzUsuńWow! Pomysłowe i śliczne!!!!
OdpowiedzUsuńOczywiście obserwuję! XD ♥♥♥
http://vanilliapl.blogspot.com/
xoxo