poniedziałek, 16 listopada 2015

Kolorowa Barcelona w listopadzie

Chociaż oglądając prognozę pogody widzę, że są kraje ze znacznie cieplejszą temperaturą niż u nas, to doprawdy trudno mi w to uwierzyć. Gdy wyjdzie się z domu, poczuje deszcz na twarzy, ziąb w kościach... bleeeeeeee

I kupując bilet do Barcelony kilka miesięcy temu, zupełnie nie myślałam o tym, że z domu wyruszę w ciepłej kurtce, by wylądować (dosłownie) w innym kraju w lnianych spodniach i koszulce z krótkim rękawem. Dziwne uczucie... Chociaż nie ukrywam, że przyjemne.

Przez lata byłam pewna, że nie wsiądę do samolotu - bałam się. Mąż 'męczył' mnie i namawiał, w końcu stwierdziłam - trudno. Wzięłam zapas hydroksyzyny, z której o dziwo nawet nie skorzystałam. Zestresowana, spocona wsiadłam na pokład i ... nie umarłam. Nie krzyczałam, nie próbowałam opuścić samolotu i mimo odczuwalnego na ziemi lęku wysokości, z ciekawością wyglądałam przez okno. To było w styczniu. Nawet przez myśl mi nie przeszło by wziąć ze sobą kolorowankę antystresową - ba, jeszcze ich wówczas nie było (pierwsze pojawiły się w lutym). 

http://decomade.pl/produkt/2124-inspiracje-koty
Obecnie jak mam przed sobą dłuższą podróż, kombinuję jak wziąć ze sobą chociaż jeden mały bloczek i kredki, by przynajmniej przez krótką chwilę cieszyć się tę niemal dziecinną czynnością. O ile nie ma rygorystycznych przepisów w tym względzie podróżując samochodem czy pociągiem, to miałam pewne obawy czy będę mogła wziąć kredki na pokład samolotu. Zdecydowałam się jednak zaryzykować i zapakowałam zestaw dwustronnych kredek, dzięki czemu miałam 24 kolory przy tylko 12 kredkach :)) i do tego małą temperówkę - całość spakowaną w szmaciany piórnik zamykany na suwak. Wybranie samej kolorowanki zajęło mi więcej czasu. Chciałam wziąć Ogród czasu by go wykończyć, ale bałam się, że uszkodzę kartki w transporcie, albo nie będę miała koloru, który bardziej by mi pasował do projektu. Większość innych kolorowanek jest formatu A4, albo są zbyt cienkie by je wziąć, albo zbyt grube (ciężkie). W końcu zdecydowałam się na KOTY :)

Blok jest zakończony twardą tekturą, więc gdybym z jakiś powodów nie mogła rysować na stoliczku, to rysowanie na kolanie nie stanowiłoby problemu. Wyrwałam już pokolorowane kartki, by nie zgubić ich albo nie zniszczyć w trasie (ta kolorowanka ma formę bloku rysunkowego i można swobodnie wyrywać z niego kartki). A motywy są cudne - tzn, wszystkie przedstawiają koty, ale za to narysowane na różne sposoby. Są koty z kwiatów, koty geometryczne. Są całe koty, albo tylko głowy. Jedne wzory są bardziej skomplikowane, inne mniej - doprawdy jest w czym wybierać.

Ten niewielki zestaw bez problemu wniosłam na pokład w podręcznej, damskiej torebce i rozpoczęłam kolorowanie tuż po tym jak pojawił się komunikat, żre można rozpiąć pasy. 
3 godziny lotu do Barcelony minęły mi na kolorowaniu z przerwami na podziwianie widoków z okna samolotu. A było co podziwiać - Alpy z góry wyglądają pięknie i zarazem niewinnie. Nie jestem poetką niestety, bo właśnie takiego talentu trzeba by opisać ten widok. Na kilka dni zostawiłam szarą, zimną Polskę by przenieść się gdzieś, gdzie zima ma inny charakter.

Nie będę Was zanudzać szczegółami. Postaram się w skrócie opisać kilkudniowy pobyt - jeśli macie możliwość wyjechać, to zdecydowanie zachęcam.


Dla każdego, kto ma na stanie chociaż jednego kibica piłki nożnej Barcelona to przede wszystkim dom drużyny FC Barcelona. Ale wierzcie mi, to 'szaleństwo' nawet nie rzuca się tak bardzo w oczy, przynajmniej nie w okresie, gdy Barca nie gra ;). To piękne miasto, szczególnie dla kogoś kto ceni sobie starą architekturę. Wąskie uliczki skrywają mnóstwo wyjątkowych domów i budowli, niby posklejanych ze sobą, często bogato zdobionych. Mogłabym wymieniać style, lecz dla laika nic one nie powiedzą i na pewno też nie zachęcą. Grunt, że miasto do dziś dba o swoje zabytki, ma ich mnóstwo, dzięki czemu spacerowanie po większości dzielnic jest po prostu przyjemne.  


Najbardziej wyjątkowy jest oczywiście dorobek Gaudiego. Jak mawiali ponoć jego nauczyciele - geniusz, albo szaleniec - jak kto woli. To był przede wszystkim cel mojej podróży - zobaczyć 'falujące' domy tego właśnie architekta. Nie rozczarowałam się. Każdy zaprojektowany przez niego budynek, każde pomieszczenie, detale na zewnątrz i wewnątrz są tak inne od tego czym dziś się otaczamy. Miękkie kształty, łuki , nawiązanie do natury to cechy charakterystyczne jego prac. I oczywiście kolor - znana chyba każdemu mozaikowa jaszczurka, to jedno z kilku dekoracyjnych elementów, których widok sprawiał, że cieszyłam się jak dziecko. 

Oczywiście cieszyłabym się bardziej, gdybym mogła się ten widok podziwiać w samotności (plus małż:)), niestety ludzie plątali się wszędzie i często nie szło przytulić się do jaszczurki, że porządnych fotkach nawet nie wspomnę.







Do dziś nie rozumiem, jak mając w historii architektury takie piękne budowle, na całym świecie stale budujemy kanciaste bloki, szklane wieżowce czyniące nasz 'dom' tak brzydkim i jednostajnym. Cóż.. to temat na odrębny post ;>.
Gdybym miała w punktach opisać Barcelonę to wyglądałoby to mniej więcej tak:
  1. Super miejsce do zwiedzania - dla Polaków szczególnie jesienią i zimą, bo gdy u nas jest szaro tam wciąż jest kolorowo ... i ciepło :)
  2. Ogrom sklepów i sklepików - nie mają tak wiele galerii handlowych jak u nas, za to preferują małe lokale i biznesy (uwaga : chociaż nigdzie o tym lokalnie nie piszą, to w południe jest coś takiego jak sjesta, więc pomiędzy 13-16 większość w/w lokali jest zamknięta, ale za to pracują to 20-21)
  3. Naród palaczy - nie sądzę by to była tylko kwestia Barcelony, podejrzewam, że dotyczy raczej Hiszpanów. Przechodząc na ulicach czy siadając na tarasach czy ogródkach trzeba się liczyć z tym, że wkoło będzie sporo osób palących. Ja sama paliłam przez ponad 15 lat i to całkiem sporo, ale teraz nawet mnie to przeszkadzało...
  4. Kochają bagietki i kanapki - zapomnijcie o parówkach czy jajecznicy na śniadanie jeśli chcecie się odżywiać na mieście, to najczęściej natkniecie się na kanapki, zazwyczaj zrobione z bagietki - zarówno w wersji na ciepło jak i na zimno. 'Piekarnię' znajdziecie prawie na każdym rogu...
  5. Nie umieją robić kawy ;p. A przynajmniej możecie zapomnieć o latte, macchiato czy innych naszych popularnych napojach kofeinowych. Kawa, nawet jeśli się jakoś znajomo lub ciekawie nazywa, to dzieli się na kawę czarną i z mlekiem... 
  6. Natkniesz się na więcej skuterów, niż u nas samochodów, czy w Holandii rowerów.
  7. Do zwiedzania wystarczą Ci: metro i Twoje własne stopy :)
  8. Pluskać się w morzu można nawet w listopadzie, chociaż sama nie próbowałam, bo nie przewidziałam tej możliwości (czytaj brak szmatek do kąpieli)
  9. Jeśli już musisz wchodzić do sklepu z ciuchami, to najlepiej bez karty kredytowej...  Albo lepiej nie wchodź! Zaoszczędzisz nie tylko na kasie, ale i na bólu głowy...
  10. Mają koszmarnie słaby wybór kolorowanek . W większości księgarń natknęłam się tylko na różne formaty kolorowanek Johanny Basford. W czymś na kształt empiku znalazłam półkę z kolorowankami, z czego 95% to mandale. Zwierzęta, rośliny, budowle - cała masa motywów, ale wszystko w mandalach. Nie bardzo rozumiem czemu, ale nie było kogo spytać, więc zaakceptowałam ten fakt i nabyłam kolorowankę oczywiście z mandalami inspirowanymi twórczością Gaudiego (oczywiście :))


Z ostatniego punktu może wynikać, że mieszkańcy Barcelony nie są jakoś specjalnie zestresowani i nie potrzebują antystresowych kolorowanek, chociaż ilość pochłanianych przez nich papierosów wskazuje na coś zupełnie przeciwnego. Z drugiej strony odwiedziłam raptem 3 księgarnie, mogę się więc mylić, szczególnie, że oferta hiszpańskiego amazonu jest raczej bogata...
A oto wnętrze mojego mandalowego Gaudiego :)





Na koniec ostrzeżenie. Jeśli zdecydujecie się wybrać do Barcelony, przed wynajęciem hotelu dowiedzcie się czy w bezpośrednim sąsiedztwie okna Waszego pokoju nie ma przypadkiem palmy.  A jeśli jest, to czy zamieszkują ją papugi. O ile posiadając takową w domu można zawsze zmusić ją do 'zamknięcia się' poprze narzucenie na klatkę ciemnej tkaniny, o tyle nakrycie całej palmy może okazać się problematyczne. Musicie bowiem wiedzieć, że papugi są w Barcelonie równie popularne co gołębie i są dość hałaśliwe... chociaż urocze :))

7 komentarzy:

  1. Jeszcze jestem myślami w Barcelonie, byłam z rodzinką pod koniec października. Zapraszam na moją relację na blogu
    http://mojepastelowehandmade.blogspot.com/2015/10/szydekowy-weekend-w-barcelonie.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo fajny tekst - Ty zwróciłaś uwagę na aspekt rękodzielniczy, super :). Ja zdecydowałam się wejść tylko do jednego takiego sklepu, ale po tym jak chciałam wynieść stamtąd połowę sklepu, to z rozsądku później nigdzie nie chodziłam. 'Śliniłam' się tylko do wystaw...

      Usuń
  2. Mąż marzy o wycieczce do Barcelony ja nie bardzo. Choć Twój post zaciekawił mnie tym miastem. Może kiedyś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgódź się , ale zaznacz, że w listopadzie - Barca wówczas nie gra, a będzie mężowi szkoda 20 euro na zwiedzanie pustego stadionu ;). W rezultacie będziecie łazić po mieście, albo zakopywać stopy w piasku na plaży :)

      Usuń
  3. Zazdroszczę podróży :D My planowaliśmy polecieć tam na święta, ale kręgosłup pokrzyżował plany. To moje miejsce nr 1 do zwiedzenia, więc na pewno w końcu tam zawitamy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Barcelona jest piękna. Super relacja. Ja zapraszam na swoją tu http://myslipisane.blogspot.com.es/2012/08/jestem.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Barcelona jest piękna. Super relacja. Ja zapraszam na swoją tu http://myslipisane.blogspot.com.es/2012/08/jestem.html

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Prawy do lewego

Prawych uprasza się o korzystanie z zamieszczonych treści i zdjęć zgodnie z przepisami świata tego, sumieniem i społeczną moralnością. Znaczy, że można zapożyczyć w/w z mojego bloga tylko do celów niekomercyjnych i każdorazowo odsyłając do źródła. Jednocześnie uświadamiam, iż skany szablonów są moją własnością, jednak niektóre treści na nich się znajdujące - nie. Informuję o tym szczerze. Nie ponoszę odpowiedzialności za niewłaściwe wykorzystanie materiałów.

Obserwatorze! Nie bądź statystyczną cyferką na blogowym liczniku. Jeśli jesteś tu po raz pierwszy - napisz coś o sobie. ('Coś' to też 'coś', ale niekoniecznie o to mi chodziło;).