Pomyślicie, że upadłam na głowę i być może nie będziecie w błędzie. Nie wiem co mam do królików, ale jak wpadnie mi jakiś w oko, to nie mogę się powstrzymać i muszę po prostu go mieć. Co gorsze, często nie ma nikogo, kto by mnie powstrzymał, bo w danym momencie sam powstrzymuje się przed zakupem np motoru ;>. Hmm, króliki są zdecydowanie tańsze, jakby się tak dłużej zastanowić.
Ale do rzeczy. Produkt, który mam zamiar Wam przedstawić docelowo został przygotowany dla starszych dzieci, w szczególności dziewczynek, chociaż jeśli Wasz syn zechce uszyć pluszaka - nie martwcie, się - wręcz przeciwnie - stoi na dobrej drodze do zostania weterynarzem, względnie chirurgiem, więc nie wciskajcie mu na siłę w ręce plastikowej koparki. W zamyśle autorów było pobudzenie dziecięcej kreatywności, wyrobienie cierpliwości i kilku innych cech, które później
w przyszłości im się przydadzą.
Od lat wielu nikt nie mówił (ani nie myślał) o mnie w kategorii dziewczynki (chociaż określenie starsza, jest mi coraz lepiej znane), ale z drugiej strony czemu tylko młodzież ma mieć frajdę? Poza tym sądzę, że jest więcej 'dziewczynek' w moim wieku, co nie tylko nie miały dostępu do podobnych zabawek, ale też do dnia dzisiejszego nie miały okazji poznać tajemnic krawiectwa, wykraczających poza przyszycie guzika i załatanie dziury w skarpetce. Dzięki serii Soft Toy, będą miały okazję samodzielnie wykonać przytulankę dla swojej pociechy.
A wszystko to nie dzięki chińczykom, którzy specjalizują się w produkcji dosłownie wszystkiego począwszy od szpilek krawieckich na statkach kosmicznych kończywszy. Możecie, wierzyć lub nie, ale za Pluszakami do uszycia stoją ... Rosjanie.
Firma Elf Market (ewidentnie rosyjsko brzmiąca nazwa;>) stworzyła kilka linii produktów crafowych. Niestety miałam otwarte oczy gdy buszowałam w hurtowni w poszukiwaniu czegoś wyjątkowego - gdyby były zamknięte miałabym zdecydowanie więcej forsy w kieszeni i nie zanudzałabym Was tym postem. A tak oczy zobaczyły, z ust pociekła ślinka (bo to był dodatkowo królik) i nie było już dla mnie ratunku. Chcecie - nie chcecie, oto krótka historia królika do samodzielnego montażu.
Podobno kupuje się oczami, więc producent wykorzystał tę wiedzę i zrobił bardzo ładne pudełko - kolorowe, lśniące, pełne szczegółów i opisów (w wielu językach za wyjątkiem polskiego;.>). Dowiadujemy się z niego, iż :
- w zestawie znajduje się oryginalne pluszowe serduszko (gotowe zabawki takowego nie mają, a przynajmniej nie wiemy czy mają, póki nasze dziecko nie przeprowadzi na nich operacji)
- w pudełku są też nici i inne niezbędne akcesoria do uszycia pluszaka
- złożony w całość pluszak - w moim wypadku - królik będzie miał 38 cm wielkości (nie wiem czy brano po uwagę króliczą umiejętność oklapywania uszu, ale to drobny szczegół)
- poziom trudności 3 - ale zabijcie, nie mam pojęcia jak się to ma np do montażu biurka z Ikei
- dają też gwarancję " You will make it, chociaż nigdzie nie mogę znaleźć informacji, co takiego robią, jeśli jednak nie dasz rady...
- dodatkowo w zestawie otrzymamy wykonany na drutach sweterek dla naszego pluszaka, co by nie gorszył negliżem naszych pociech. Producent jednak podkreśla, że kolor ubranka może się różnić od tego, jaki widzimy na pudełku - szkoda - ten widoczny na pudełku akurat mi się podobał.
Ponadto na pudełku napisano 7+ co w każdym języku jest zrozumiałe, a oznaczało, że bez problemu powinnam dać sobie radę :).
Jego wielkość wskazywała na bogatą zawartość, która w rzeczywistości ograniczyła się do czegoś takiego:
Tak, trudno w to uwierzyć, ale królik wielkości 38 cm, w częściach mieści się w torebce 10x15 (lub coś koło tego). Po jej otwarciu otrzymujemy wypełniacz, gotową głowę z pyszczkiem, oczami i uszami, zszyte łapki , które posiadają otwory, przez który włożymy wypełniacz, 2 części tułowia i wymienione wcześniej akcesoria dodatkowe.
Z tyłu pudełka znajduje się anglojęzyczna, poparta obrazkami instrukcja montażu królika. W środku pudełka będzie wydrukowana na kartce instrukcja po polsku, która o dziwo nijak się ma do wersji angielskiej. Tzn - nie będziemy mieć do czynienia z tłumaczeniem angielskiej instrukcji, tylko polską instrukcją wykonaną przez dystrybutora. A zaleca ona nieco inny proces łącznie elementów niż w oryginale. Nie jest to problem, moim zdaniem, nie rozumiem tylko tego zabiegu. Czy nie prościej byłoby przetłumaczyć instrukcję angielską, która jak dla mnie okazała się o wiele bardziej zrozumiała i jej się trzymałam łatając zwierzaka.
Warto zwrócić uwagę, że z głowy zabawki wystają elastyczne druciki, dzięki którym można modelować wygląd uszu. Króliczek może mieć oklapnięte uszko, albo dwa, albo sterczące do góry lub na boki - jak kto woli.
Wypchanie łapek zajmie ok 5 minut, więcej czasu przeznaczymy na zszycie tułowia. I nie dlatego, że to trudne, ale materiał ma długie włosie i czasem to przeszkadza w zszywaniu.
A skoro mowa o materiale - jest niezwykle delikatny, mięciutki i przyjemny w dotyku. Bałam się, że będzie to skrzypiące niczym kreda po tablicy tworzywo, więc byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Fakt, futro wydaje się być rzadkie, lecz o dziwo po zszyciu nawet nie widać spod niego łączenia nićmi. Naprawdę zabawkę aż chce się przytulać :)
Samo zszycie elementów bywa miejscami kłopotliwe. Szczególnie trzeba uważać przy łapkach. Ja początkowo dopasowałam nóżkę do otworu w tułowiu, nie myśląc zupełnie czy mocuję właściwą nogę - w rezultacie musiałam ją odpruć, co łatwe nie było, bo chociaż zszywałam wszystko ręcznie, to nić jest kolorystycznie idealnie dopasowana do koloru futerka i przez długie włosie tkaniny trudno było mi ją dostrzec. Dlatego łącząc poszczególne elementy radzę na początku zastosować fastrygę z nici w kontrastowym kolorze.
Prawda, że przyjemny pyszczek? Montaż tej zabawki zajął mi jakieś 3 godziny, a to i tak z przerwami i tym nieszczęsnym pruciem źle zainstalowanej nogi. Nieszyjąca na co dzień mama również sobie poradzi. Ale czy dziewczynka 7+ także? Niestety nie znam żadnej siedmiolatki, widuję je czasem w marketach i na ulicy - wydają się być bystre :)). Montaż takiego pluszaka ewidentnie wymaga cierpliwości, zwłaszcza jeśli zabawka ma się nie rozpaść po kilku dniach na skutek zastosowania słabego szwu. Potrzebna jest również uwaga, konieczność dokonania poprawek raczej zniechęci dziecko do dalszej pracy, a prucia nie lubią nawet dorosłe kobiety. Upór się również przydaje - nie ma lepszej motywacji niż powiedzenie sobie "skończę to co robię, albo skonam". Jeśli Twoje dziecko ma takie cechy, to bez względu na wiek poradzi sobie z projektem.
Cóż, pudełko oferowało niemal czekoladowego zająca w błękitnym golfiku - ja otrzymałam rudawego sierściucha w pistacjowym wdzianku. Ale jest mój, powiększy kolekcję wcześniej wykonanych Tildowych królików:). Jeśli chciałybyście dać swojemu dziecku własnoręcznie zrobioną zabawkę, a umiecie przyszyć guzik lub załatać dziurę - to taki zestaw będzie bardzo pomocny. Ewentualnie, gdy córka będzie chciała do domu przytaszczyć kolejnego kota, albo kupić nową przytulankę to podarowanie jej zestawu DIY z serii Soft Toy może okazać się bardzo dobrym pomysłem.
A musicie wiedzieć, że wybór jest spory i podzielony na kilka stopni trudności od 1 do 4.
We wszystkich zestawach głowa przytulanki jest już gotowa, podobnie jak łapki. Zazwyczaj konieczne jest tylko zszycie tułowia, wypełnienie i poszczególnych elementów oraz ich połączenie w całość. To świetny sposób na rozpoczęcie przygody z szyciem. Kto wie - jeśli Ty lub Twoje dziecko zaczniecie od tego projektu i się Wam spodoba, niedługo będziecie szyć bardziej skomplikowane zabawki, a w przyszłości może i projektować własne;>? Czego Wam oczywiście życzę :))
Bardzo ciekawy produkt. : )
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę, dlatego postanowiłam o nim napisać :)
UsuńPomysł mieli świetny na ten typ produktów. Nie dziwię się, że wzrok Twój królik przyciągnął, zwłaszcza w takiej puchatej wersji :) Bardzo profesjonalnie wygląda Twój uszytek :)
OdpowiedzUsuńKróliczek wyszedł śliczny :) Szkoda, że moja córcia cierpliwością nie grzeszy :(
OdpowiedzUsuń