Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Prezenty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Prezenty. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 26 maja 2015

Tulipany dla mojej mamy i instrukcja krok po kroku

W sieci jest kilka projektów i objaśnień jak wykonać tulipana z bawełny. Niestety żaden nie przypadł mi do gustu, więc wykonałam własną instrukcję "krok po kroku", przy okazji wykonywania tulipanów dla mojej teściowej z okazji Dnia Matki :)

W sumie nie ma w tym projekcie niczego trudnego, ale jeśli ktoś nie jest zaprawiony w szyciu, to krótkie info się zapewne przyda. A zatem....

Przygotuj:
  • kupon tkaniny na główkę (ok 12x12 cm)
  • kupon tkaniny na liść (ok 16x24 cm)
  • kupon tkaniny na łodygę (ok 6x 30 cm)
  • kawałek cienkiej fizeliny z klejem (ok 8x24 cm)
  • wypełniacz - jak zwykle zdecydowanie polecam kulkę silikonową

Możesz wykorzystać poniższy szablon (wydruk na A4), lub narysować własny. Mój szablon pozwala wykonać kwiatka o wys. ok 36 cm


KROK 1: LIŚĆ

Szablon liścia odrysowujemy na fizelinie (strona bez kleju), a następnie go wycinamy. Składamy tkaninę liścia na pół prawą stroną do środka (w przypadku jednobarwnej tkaniny, zazwyczaj nie ma to znaczenia :))



Przykładamy wycięty z fizeliny liść do złożonej tkaniny klejem do tkaniny i traktujemy go żelazkiem (niezbyt gorącym, aby nie przypalić fizeliny)



Zszywamy tkaninę wzdłuż kształtu liścia wykrojonego z fizeliny (nie ma potrzeby odrysowywać go ponownie na samej tkaninie) za wyjątkiem otworu na dole liścia, który posłuży do wywinięcia.

Obcinamy nadmiar tkaniny 2-3 mm od szwu i wywijamy całość na prawą stronę.  Podwijamy do środka ok 0,5 cm tkaniny w otworze i zszywamy. 



Na koniec trzeba całość przyprasować. Zastosowanie fizeliny spowoduje usztywnienie liścia, dzięki czemu nie powinien co chwilę opadać.

KROK 2: ŁODYGA

Składamy tkaninę na pół i zaznaczamy 2 cm od zgięcia - to będzie miejsce szycia. Ponieważ tulipany lepiej wyglądają w pęczkach polecam do razy przygotować długi kawałek tkaniny (wielokrotność długości łodygi), dzięki czemu nie będziecie jej odmierzać i szyć kilka razy. Ja odcięłam kawałek bawełny z szerokości (160 cm), złożyłam z większym zapasem na pół i odmierzyłam 2 cm od zgięcia.



Przeszyłam całą długość



Później wystarczy kolejno odmierzyć 30 cm długości, zszyć prostopadle do już istniejącego szwu, zrobić 1 cm przerwy, następnie znów odmierzyć 30 cm długości i zszyć prostopadle i tak powtórzyć 5 razy.

Potem wystarczy tylko rozciąć pas na łodygi i gotowe.


Oczywiście możesz wykonać te paski po swojemu. Podkreślam tylko, że powinny mieć 2 cm szerokości/ grubości. Cieńsze łodygi będą się załamywać, grubsze nie wyglądają ładnie.

Wypełnienie tak przygotowanej łodygi jest niezwykle mozolne i może doprowadzić do szału. A już na pewno przy 5 sztukach ;). Po kilku próbach doszłam do najlepszego rozwiązania, a były nim: pęseta i ... stary pędzel o sztywnej szczecinie i grubości nieco mniejszej niż 2 cm. 



Oczywiście możecie próbować upychać wypełniacz drutami, szydełkiem czy jak często polecałam - pałeczką do sushi. W tym jednak wypadku lepiej sprawdzi się pędzel. Szczecina pędzla ładnie zgarnie każdy drobniutki element wypełniacza i popchnie go w dół łodygi, podczas gdy drut czy inny patyk, przejdą przez włókninę 'na wylot'. 


Po wypełnieniu warto zaszyć otwór - nie musi być jakoś pięknie - chodzi o to, by po włożeniu łodygi do główki włóknina w niej upchnięta nie przesuwała się.

KROK 3: Główka i łączenie z łodygą

 Na złożonej na pół tkaninie wzorem do środka odrysowujemy szablon.



Zszywamy całość za wyjątkiem miejsca zaznaczonego na szablonie przerywaną linią. Wycinamy szablon w odstępie 2-3 mm od szwów i wywijamy główkę na prawą stronę.

Podwijamy ok 1 cm tkaniny przy otworze do wnętrza, następnie przeszywamy fastrygą w małych odstępach.



Wypełniamy główkę kulką silikonową, dość ściśle, tak by główka nabrała ładnego kształtu. W środku robimy niewielki otwór i wpychany w niego łodygę. 


Jeśli zajdzie potrzeba, trzeba dodać wypełniacza - jeśli nie to ściągamy nić z fastrygi tak mocno, aż do zaciśnięcia na łodydze. 



Warto w tym momencie zrobić pętelkę, aby nitka na powrót się nie rozluźniła. Nie odcinać nici tylko przeszywać na skos, przez łodygę i łączyć z główką.




Na koniec pozostanie przyszycie liścia. Jeśli nie potrafisz przyszyć go tak, by szwy były niewidoczne, to użyj cienkiej, bezbarwnej żyłki.To powinno ułatwić sprawę :))

Tulipany - cz to żywe, czy bawełniane, najlepiej prezentują się w pęczkach, więc warto od razu przygotować sobie materiałów na uszycie kilku.





Takie kwiatki szybko nie zwiędną, a potraktowane perfumą zapachną na długo :))

Wszystkiego NAJ wszystkim MAMOM :)

niedziela, 14 grudnia 2014

Wykończona...

Jak patrzę na Wasze blogi, to zazdrość mnie zżera - świąteczne nastroje i ozdobnictwo, podczas gdy ja próbuję wykończyć zaległe projekty i skończyć kilka niespodziewanie zleconych. Nie mówiąc o tym, że nie mam czasu na wybór i obróbkę zdjęć do bloga. Nowy sklep też pożera czas... Zresztą co ja Wam będę pisać. Przed świętami chyba każdy ma wrażenie, że codzienność dodała gazu, a hamulce nie przeszyły przeglądu technicznego, więc nie działają ;(

Dziś fotki kilku prac wykończonych i już rozdanych... Czasem przykro mi się z niektórymi pożegnać, ale też nie widzę sensu by tkwiły w domu czy pracowni, skoro mogą komuś sprawić radość (mam nadzieję;)).

Wciąż próbuję sił w scrapbookingu - proste prace bez fajerwerków i wykorzystania ozdobnych mediów. Nie mam na razie czasu by się bardziej wgryźć w temat. 

Do wykonania męskich kartek (mieniny Andrzeja i Lecha) wykorzystałam papiery firmy Joy Denim. Pierwszy raz w życiu szyłam papier na maszynie :). Okazuje się, że można. Koszula ma więc prawdziwe szwy i guziki. Przydały się też małe agrafki, zachowane po metkach z kupowanych ciuchów.


Dla Basi, mojej teściowej, zrobiłam eksplodujące pudełko , a do środka włożyłam bransoletkę w jej ulubionym kolorze czyli zielonym. Bransoletka to ogólnie pomysł Marty, koleżanki która czasem odwiedza mnie w pracy. Kupiła gdzieś taką bransoletkę z plastikowej rurki i spytała czy mogę jej zrobić podobnych więcej, ale w określonych kolorach. Chwilę zajęło mi znalezienie takich półproduktów. Super fajne efekty można osiągnąć - a robi się taką bransoletkę bardzo szybko. Postaram się w następnym poście pokazać ich więcej.

 

Przy okazji pudełko zgłaszam do wyzwania w Art-Piaskownica:) 




Wykończyłam też bałwanka i śnieżnego anioła, które robiłam na podstawie szablonu z książki Dekoracje na Boże Narodzenie z serii Tilda. Zestaw do wykonania takowego wygrała ostatnio Chaga, mam nadzieję, że pokusi się kiedyś by też je zrobić. 
Wiem, obiecałam Wam tutka do zrobienia tych przytulaśnych zabawek. Jest już przygotowany - muszę tylko zdjęcia przygotować do poszczególnych kroków. Mam nadzieję, że zdążę przed świętami. Jeśli nie, to cóż... zima pewnie jeszcze trochę potrwa;>


Bałwanki zgłaszam do 2 wyzwań, a mianowicie "Wyzwanie zimowe" z Fifi-Rifi w Craftowym ogródku oraz "Wyzwanie z Bałwankiem" w Cherry Craft  

http://craftowyogrodek.blogspot.com/2014/12/wyzwanie-zimowe-z-fifi-rifi-winter.html


http://www.cherrycraftpl.blogspot.ie/2014/12/wyzwanie-1-z-bawankiem.html


Jutro dzień z czapkami bo w sumie to odpowiednia pora na nie.  Zupełnie nie planowałam robienia ich przed świętami, ale jak się obiecało...


piątek, 21 lutego 2014

Filcowe pudełko od serca

Zdaje się, że 'jutro', którym odgrażałam się w poprzednim poście rozciągnęło się nieco i objęło nie tylko ubiegły, ale również i bieżący tydzień ;( Kajam się...

Przyznam się Wam, że po prostu nie chce mi się pisać. Tworzyć - owszem, ale już samo przeglądanie zdjęć w celu wybrania tych najładniejszych, najciekawszych i bez fragmentu Filona w kadrze jest już dla mnie udręką ;(. Do tego blogger najwyraźniej nie ma ochoty bym go nawiedzała, bo skubany każdą stronę ładuje mi straaaaaaaaaaaasznie długo (czytaj 2 minuty zamiast sekund). Kobietą jestem, do licha! Czekanie nie jest moją mocną stroną. ADHD też raczej nie pomaga. Raz, dwa, trzy, cztery... starczy tych linijek na użalanie się nad sobą. Do rzeczy.

Postanowiłam ponownie spróbować sił z filcem i zrobić pudełko z walentynkowym podtekstem. Filc jest świetny - mówię Wam. Ten cieńszy świetnie się modeluje i układa. Można go bez problemu zszyć w ręku, co daje ciekawe efekty i nie wymaga od twórcy znajomości tajników działania maszyny do szycia. Ten grubszy z kolei jest sztywny, ale wciąż przyjemny w dotyku i można go swobodnie kształtować niczym karton. Nie wierzycie? No to proszę...

Bierzemy w łapki filc grubości 4mm i wycinamy 2 serducha (jedno większe o 0,5 cm) oraz 2 paski o szerokości np 3 cm




Następnie krawędzie pasków traktujemy wiadrem wikolu, który kupiliśmy w Liroju...hmm tak dokładniej to traktujemy wikolem, który jest we wiadrze pojemności 1 litra (przydasię). Klej od razu nie trzyma (wikol to nie kropelka), dlatego konstrukcję wzmacniamy szpilkami - nie muszą być pierwszej jakości, grunt by się w filc wbiły. Oba serducha traktujemy tak samo - coby żadna zazdrość się nie zrodziła, bo jeszcze któreś by pękło i co wtedy;>?


Tak sobie później pomyślałam, że trzeba jednak było klejenie zostawić Kropelce, bo niewidoczna. Spróbuję następnym razem, a na razie musiałam sobie jakoś poradzić z widocznym klejem. Z pomocą przyszła bawełniana koronka, którą obszyłam krawędzie czerwonego serca. Oczywiście jak już to zrobiłam, należało zaradzić widocznym od środka czarnym szwom... Masakra - tego dnia niczego nie udało mi się do końca przemyśleć. Najpierw wzniecałam ogień, by następnie go gasić. Gdybym była strażakiem, to by mnie z roboty wywalili ;>. 
Wybrnęłam jakoś przyklejając (tym samym wikolem) paseczek cieńszego filcu. Czarne serce od spodu podkleiłam równie cienką czarną pianką. W efekcie otrzymałam coś takiego


Zostało już tylko jakoś to pudło ozdobić. Przydasiów mi nie brak, więc nawet końcowy rezultat mi się spodobał.




Ostatecznie pudełko wypchałam pralinkami z Wedla i podarowałam mojej lepszej połowie. Oczywiście dziś pudełko jest już puste, a ja zachodzę w głowę, kiedy mój mąż popatrzy na mnie z lękiem i spyta czy nie mogłabym gdzieś tego serducha schować.

Z całej tej opowieści wynikają 2 morały:
  • Filc jest fajny, chyba, że macie w domu długowłosego kota, wówczas filc jest zakłaczony
  • Zawsze trzeba uważać na to, co się komuś daje - nigdy bowiem nie wiadomo, czy to coś do Ciebie nie wróci ;)

poniedziałek, 3 lutego 2014

Nadchodzi TEN Walentynek

Skoro winnym Walentynek jest Walenty, to czemu nazwa ma wydźwięk ewidentnie samiczkowy? Słyszycie - prawda? Walentynki... TE! ONE , a nie ONY. Czy ktoś już zrobił stronę (ups - czy TA strona, to przypadkiem nie ONA) , gdzie można zgłaszać wnioski dotyczące dżender??

Heh, jeszcze przyjdzie nam na nowo maturę pisać, bo z gramatyki usuną odmianę przez osoby. Osobiście wolałabym by do lamusa odeszły przypadki, ale co ja tam mogę. 

Wracając do tematu... Walentynek tuż, tuż i postanowiłam poważnie podejść do tematu. W sumie nie ważne, czy ja wierzę w Walentynka, skoro on wierzy we mnie, bo co roku mnie nawiedza.

Na początku podobno był chaos. 


Pojawił się w chwili, gdy doszłam do wniosku, że w pierwszej kolejności sprawdzę jakimi materiałami dysponuję. Chaosu to nie zmniejszyło, wręcz przeciwnie pojawiło się sporo pomysłów. Część zrodziła się w trakcie przeglądania podręcznej literatury - w przedbiegach wygrały projekty TILDA, he he - z tomu poświęconemu Bożemu Narodzeniu :) 


Część obrazów ewentualnych Walentynkowych pomysłów zrodziła się ot tak jakoś, z powietrza. No i stałam tak dziś przed tym bałaganem z nadmiarem sercowych idei i ... nic nie zrobiłam... Ale jak mówi jeden z tytułów filmu o Bondzie... Jutro nie umiera nigdy :)

środa, 1 maja 2013

Prezenty urodzinowe i zdradzona tajemnica

Zdaje się, że wieki temu umówiłam się z Promykiem (Justyną) na wymianę. Bardzo spodobały mi się jej hafty, szczególnie serca, które wykonała na Walentynki. Przyszedł mi bowiem do głowy pomysł, że takie elementy mogłyby ozdobić prezenty, które chciałam przygotować mężowi z okazji jego urodzin (30 kwietnia). Od momentu wymiany, do realizacji owe pomysły stale się zmieniały - nie mogłam zdecydować się na nic konkretnego. A że od niedawna eksperymentuję z filcem, to umysł opętała mi pewna myśl... Ale o tym za chwilę :)
Pozwólcie, że najpierw zaprezentuję Wam zawartość Promykowej przesyłki:

Zamówione serduszka - nawet nie podejrzewałam, że będą takie śliczne :))

I zupełnie nieoczekiwane drobiazgi, których obecność najpierw zaskoczyła, by chwilę później niezmiernie ucieszyć. 

 Te słodkie usteczka (podobno samego Jaggera :)) ozdabiają mój telefonik.


Jeszcze raz bardzo dziękuję za pomoc Justynie :). Z drugiej strony chciałabym ją udusić, bo przez jej pracę - widzianą na żywo, dotykaną i wielokrotnie oglądaną, najchętniej porzuciłabym filc i całą Tildę i rozpoczęła przygodę z haftem krzyżykowym.  

Niestety mam tylko dwie ręce.

Na szczęście ich ilość była wystarczająca, by wykonać prezent dla lubego.  Jak wspomniałam wcześniej pomysły stale się zmieniały. Miałam początkowo zrobić zawieszki i udekorować je haftami od Promyka. Ale mężczyźni jakoś nie kojarzą mi się zbyt zawieszkowo. Pomysł z serią poduszek, również trafił do lamusa - w końcu co moja lepsza połowa zrobiłaby z 3 poduszkami?? No i chciałam wykorzystać ten nieszczęsny filc.

W końcu zdecydowałam się pójść w ślady przeciętnego DJ'a i zrobić mały miksik :). Tak oto powstała seria Serdeczna tj. podusia, zawieszka i ... pudełko


Uprzedzam, że nieczęsto mam do czynienia ze scrapbookiem, ale nie ukrywam, że mnie fascynuje. Szczególnie scrapowe boxy. Okazuje się, że niezwykle łatwo uzyskać podobny efekt, jako bazę wykorzystując filc (gr. 4mm). Przygotowałam mężowi drobny niezbędnik - szczególnie przydatny w biurze. Znalazło się w nim wiele drobiazgów:

Coś na czarną godzinę...



 i ciemne chmury.



 Torcik urodzinowy (wg przepisu Tone Finnanger z serii TILDA).




Życzenia, które ucieszyłyby oddanego kibica :)




Przykre, ale prawdziwe - warto o nim pamiętać


Pudełko jest tak skonfigurowane, że może występować nie tylko w wersji rozłożonej, ale również półotwartej. 


A teraz najbardziej istotne pytanie - czy prezenty się podobały??? Owszem i to bardzo :) Podusia nadaje się do użytku, pomimo 'wchodzacych' do uszu różczek (ups:)). Pachnące serduszko może przebywać tylko w jednym bucie na raz, co stanowi pewne wyzwanie, jeśli ma się parę butów (w sensie 1+1 but). Biurkowy niezbędnik chwilowo zasila domowy regał, bowiem mąż jest w trakcie zmiany biura. 

I ja się dziwię, że meteorolodzy nie mogą przewidzieć pogody;>.

Obserwatorzy

Prawy do lewego

Prawych uprasza się o korzystanie z zamieszczonych treści i zdjęć zgodnie z przepisami świata tego, sumieniem i społeczną moralnością. Znaczy, że można zapożyczyć w/w z mojego bloga tylko do celów niekomercyjnych i każdorazowo odsyłając do źródła. Jednocześnie uświadamiam, iż skany szablonów są moją własnością, jednak niektóre treści na nich się znajdujące - nie. Informuję o tym szczerze. Nie ponoszę odpowiedzialności za niewłaściwe wykorzystanie materiałów.

Obserwatorze! Nie bądź statystyczną cyferką na blogowym liczniku. Jeśli jesteś tu po raz pierwszy - napisz coś o sobie. ('Coś' to też 'coś', ale niekoniecznie o to mi chodziło;).