środa, 12 października 2016

Kolorujemy "Opowieści z Narnii".

http://decomade.pl/produkt/3301-opowiesci-z-narnii-wydanie-w-kartonowym-etui-2-tomyDawno, dawno temu, bo jeszcze przed rokiem 2010 naszą domową biblioteczkę powiększyło dwutomowe wydanie Opowieści z Narnii wydanych przez Media Rodzinę. Uparłam się koniecznie na tę wersję ze względu na oryginalne ilustracje Pauline Baynes, które w niej zamieszczono. Oczywiście jeszcze wtedy w Polsce nikt nie słyszał o kolorowankach dla dorosłych. Dziś - każdy ma możliwość własnoręcznie pokolorować czarno-białe wersje obrazków, tak dobrze znanych z kolorowych edycji książki.

Nie mnie oceniać styl graficzny i umiejętności artystki - warto zaznaczyć, że za swoją pracę w 1968 roku otrzymała  prestiżową nagrodę dla ilustratora książek dziecięcych Kate Greenaway Medal.
Mam jednak świadomość, że nie każdemu mogą przypaść do gustu. Na mnie zawsze sprawiały wrażenie, jakby wykonano je patrząc przez trochę źle dobrane okulary - jakby nieostre. Do dnia dzisiejszego właśnie ten efekt sprawia na mnie wrażenie ulotności i delikatności.



Na potrzeby kolorowanki oryginalne ilustracje zostały 'wyprane' z koloru i teraz od nas zależy jak będą wyglądały :)

Oryginalnemu wydawcy mogę jedynie zarzucić brak wyobraźni w zakresie dobranych motywów. Mając dziesiątki grafik, które wykonała Paulin, w kolorowance sporo stron to po prostu 'sklejki' - jedna, często niewielka grafika powielona wielokrotnie najczęściej w lustrzanym odbiciu. Nie rozumiem takiego posunięcia, szczególnie w przypadku, gdy wydawca miał z czego dokonać wyboru. Był potencjał, ale redakcja poszła trochę na skróty i go zmarnowała.



Nawet jeśli przeglądając kolorowankę jako całość ładnie się prezentuje, to gdy przyjdzie do kolorowania... cóż - nie znam wielu osób, którym chciałoby się kolorować na jednej stronie te same motywy kilkanaście razy. Po jednym czy drugim razie stanie się to po prostu nudne.
W przypadku takich stron mogę zaproponować kolorowanie na raty - gdy czasu będzie niewiele a potrzeba rysowania ogromna, można pokolorować taki jeden motyw i z czasem całą ilustrację - czyniąc ją czymś niezwykłym.

Skoro o tym mowa, polską wersję kolorowanki Opowieści z Narnii, którą przekazało mi do recenzji wydawnictwo Media Rodzina (bardzo, bardzo dziękuję :)) przekażę grupie na facebooku -  Podaj dalej kolorowankę. Będę chciała by każda osoba, oprócz wybranych przez siebie ilustracji, pokolorowała również po jednym takim powtarzającym się motywie.  Im więcej osób będzie kolorowało te ilustracje, tym ciekawiej mogą wyglądać na koniec: jedna pantera, czy skrzat, królowa - każda pokolorowana inaczej przez różne osoby :).

Ale wrócimy do testowania.

Sporo tu czerni - pamiętajmy, że grafiki nie były przygotowywane z myślą o kolorowance, więc czarnych konturów jest tu całkiem sporo. Ale wystarczy dodać nawet kilku drobnych kresek w 'żywych' barwach, a obraz zupełnie się zmieni :).
 
Wybrałam sobie 3 ilustracje i przy każdej użyłam trochę innych mediów


Kolorowankę raz wzięłam ze sobą w podróż pociągiem. Zaczęłam kredkami Astra 24/48 i całkiem fajnie się nimi kolorowało. Papier jest odrobinę śliski, całkiem gruby - mogłam mieszać 2 kolory bez większego problemu. 3 warstwa stanowiła już wyzwanie, ale zazwyczaj mam tak z tymi konkretnymi kredkami - nie jest to wina papieru. Pracę dokończyłam już w domu Coloursoftami firmy Derwent, które na tym papierze kładą się 'jak masełko :). Nie jest to jeszcze skończona praca - warto dodać cienie i tło, ale tak na szybko, na potrzeby testu pokolorowałam tylko samą grafikę.



Następnie w ruch poszły flamastry i żelpeny. Wybrałam przede wszystkim zielenie, ale w napisach wypróbowałam już różne kolory - głównie po to by sprawdzić które media przebijają i czy w ogóle.


W teście udział wzięły:
Flamastry pędzelkowe Visaquarelle firmy BIK
Żelpeny firmy Easy

Pędzelkowe czy stożkowe TOMA fajnie nakładają się jeden na drugi dzięki czemu na niektórych liściach udało mi się uzyskać efekt miejscami pożółkłych lub lekko przekwitłych  liści.

Z kolei żelowe mają zupełnie inne odcienie niż zwykłe flamastry, dzięki czemu całość nie wyszła tak monotonna i nudna.  
Flamastry TOMA mają bardzo żywe kolory, jest w nich nawet szary, który zazwyczaj w zestawach 12 kolorów flamastrów rzadko kiedy się pojawia. Dzięki twardszej i stożkowej końcówce są dość precyzyjne i nie miałam problemów by kolorować nimi napisy i żołędzie.

Spytacie czy przebijają. Tak, wszystkie użyte przez mnie mazaki trochę przebiły - sądzę, że w dużej mierze jest to kwestia ręki - zbyt mocnego dociskania, jak również zbyt długiego kontaktu z papierem. Znam osoby, które tymi samymi flamastrami kolorują na cieńszych papierach i nic nim nie przebija. Nie mogę więc zdecydowanie zniechęcić do kolorowania "Opowieści z Narnii" takimi mediami. Ja mam zdecydowanie 'ciężką' rękę :).



Oczywiście żelpeny - szczególnie te perłowe i brokatowe nie przebijają, ale trzeba uważać przy kolorowaniu, bo trochę czasu zajmuje im wysychanie i można żel rozmazać niszcząc przy okazji rysunek (i każdą rzecz, której dotkną zabrudzone paluch np ulubiony obrus ;( ).
Tu również zostawiłam nieruszone tło, a to dlatego, że wypatrzyłam flamastry akwarelowe, które będę chciała w tym miejscu wypróbować :). Muszę je tylko ściągnąć...

Ostatnia grafika to owocowa 'sklejka' - motyw owoców jest wielokrotnie powtórzony, dodano ptaszydło i myśl przewodnią. Tak - jest to grafika obejmująca dwie strony - jedną z nich zostawię dla kogoś z grupy Podaj dalej kolorowankę :). Tym razem zależało mi na przetestowaniu w tej kolorowance kredek akwarelowych.

W sumie to na początku się zupełnie zapomniałam i zaczęłam owoce kolorować Colorsoftami, dopiero później dotarło dla mnie, że miałam wziąć kredki akwarelowe. I tak powstała praca trochę mieszana. Motywy ostatecznie pokolorowałam kredkami Derwenta i Bruynzeel, napis złotą kredką Polycolor Koh i Noora (uwielbiam ją, bo faktycznie się błyszczy jak złoto :)) natomiast do tła użyłam kredek akwarelowych. Tak konkretnie to dwóch - jednej Mondeluz, a drugiej Lyra Osiris. I tylko w kilku miejscach najpierw rysowałam kredką by ją następnie rozmalować, natomiast najczęściej 'zdejmowałam' kolor pędzelkiem bezpośrednio z kredki. Pierwszy raz zrobiłam coś takiego, ale przyznam, że ta metoda bardzo mi się podobała :). Miałam większą kontrolę na tym jak, ile i gdzie 'kładę' kolor.



Jak przy większości papierów w kolorowankach, tak i tu doszło miejscami do zmarszczenia papieru, na skutek kontaktu z wilgocią, ale były to doprawdy niewielkie powierzchnie. Nic czego żelazko by nie naprostowało :)



Zdecydowanie jest to kolorowanka dla osób lubiących stosowanie żywych i mocnych kolorów - tutaj widać je pierwszorzędnie i pięknie kontrastują się z czarnymi konturami. Mogę ją polecić fanom kolorowania kredkami akwarelowymi czy farbami, bo doprawdy ma dobry papier.  Zdecydowanie fanom twórczości C.S. Lewisa, szczególnie tym posiadającym książkę z kolorowymi grafikami, które mogą stanowić inspirację lub wręcz podpowiedź do kolorowania

Jeśli jeszcze nie widzieliście, to polecam filmik, dzięki któremu zajrzycie do środka :)


I zapraszam do grupy, gdzie będzie można tę kolorowankę przetestować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Prawy do lewego

Prawych uprasza się o korzystanie z zamieszczonych treści i zdjęć zgodnie z przepisami świata tego, sumieniem i społeczną moralnością. Znaczy, że można zapożyczyć w/w z mojego bloga tylko do celów niekomercyjnych i każdorazowo odsyłając do źródła. Jednocześnie uświadamiam, iż skany szablonów są moją własnością, jednak niektóre treści na nich się znajdujące - nie. Informuję o tym szczerze. Nie ponoszę odpowiedzialności za niewłaściwe wykorzystanie materiałów.

Obserwatorze! Nie bądź statystyczną cyferką na blogowym liczniku. Jeśli jesteś tu po raz pierwszy - napisz coś o sobie. ('Coś' to też 'coś', ale niekoniecznie o to mi chodziło;).