czwartek, 24 września 2015

RECENZJA: Rośliny kwitnące. Królewskie Ogrody w Kew

http://decomade.pl/produkt/1736-rosliny-kwitnace-krolewskie-ogrody-botaniczne-w-kew
Tak siedzę przed lapkiem i zastanawiam się od czego zacząć. Mam już przygotowanych kilka (naście;)) fotografii, ale i tak mam problem, ponieważ pozycję, którą chciałam Wam dziś  przedstawić tak trochę ciężko nazwać kolorowanką. Nawet dopisek 'dla dorosłych' nie oddaje prawdziwego charakteru książki "Rośliny kwitnące. Królewskie ogrody w Kew", którą nie tak dawno wydało wydawnictwo Vesper.

Bardziej przypomina album, albo zielnik, który sporządzano przed wielu laty. Gdy po raz pierwszy zajrzałam do wnętrza,  byłam przekonana, że w sumie to nie ma potrzeby niczego tu kolorować.
Pierwsze myśli, które napływają do głowy w trakcie przeglądania tej książki będą raczej odległe od kolorowania i mogą brzmieć mniej więcej tak:

- Oj, jak chciałabym ten kwiatek mieć w swoim ogródku
albo
- Kurcze fajnie byłoby mieć ogródek, że o roślince z 16 ilustracji nie wspomnę.

Dopiero później przychodzi myśl:
- Że niby ja mam to pomalować?!


Faktycznie - kolorowanie znajdujących się tu obrazków można w pierwszej chwili uznać za wyzwanie.  Mamy bowiem, po lewej stronie, ilustrację wydrukowaną już w kolorze. Oczywiste jest więc, że widniejącą po prawej stronie grafikę w  wersji czarno- białej, należałoby pomalować w identycznych kolorach.

Nie będzie to jednak proste. Bądź co bądź prasy drukarskie w XXI wieku mają dużo więcej możliwości niż domowe kredki sztuk 12. No niech będzie ... sztuk 24. Dlatego też odkładałam kolorowanie tej książeczki i tak jakoś nie mogłam się do niej przekonać. Natury i jej pięknych barw nie zdołam przecież odtworzyć, a i z drukiem kolorowym też nie mam co rywalizować, myślałam. Ale kusiło mnie strasznie, bo zapowiadało się zupełnie inne kolorowanie, niż to z którym miałam do czynienia w poprzednich książkach. W końcu postanowiłam spróbować i złapałam za moje, nieco już wysłużone, kredki akwarelowe Koh i Noor.



Cudne są te grafiki! To nie są płaskie kontury naśladujące kształt płatków czy liści, które wystarczy 'wypełnić ' kolorem, z czym najczęściej się spotykamy w obecnych kolorowankach. Nie, tu mamy do czynienia z przedrukiem rysunków wykonanych  techniką  litografii (druk płaski na kamieniu) przez ilustratora-botanika, czyli kogoś kto poświęcił swoje życie obserwacji przyrody. To rzeczywiste przedstawienie całej rośliny włącznie z jej częściami morfologicznymi takimi jak, cebulki, korzenie, korony kwiatu lub łodygą. 

To grafiki same w sobie. Nie wymagające kolorowania, wyglądające - moim zdaniem - pięknie w wersji b&w. Dlatego kolorując,  co rusz waham się czy aby na pewno nie niszczę tej książki ;). Ale słowo się rzekło i kredkę w łapę chwyciło...


Myślałam, że wybrałam najprostszy obrazek, bo nie zawiera zbyt wielu kolorów, ale to wcale nie prawda. Wygrzebałam z piórnika wszystkie zielono i żółto podobne kredki, jakie miałam. Dobrałam jeszcze kilka metalicznych z Astry, a i to zdawało mi się być za mało. Zanim zaczęłam pracę nad kolorowanką, na czystej kartce papieru bazgrałam tymi kredkami by dobrać kolor jak najbardziej pasujący do oryginalnego rysunku. Zapomnijcie. 
Można próbować z nakładaniem na siebie różnych kolorów by uzyskać bardziej satysfakcjonujący odcień, ale takie próbowanie wcześniej czy później stanie się frustrujące. A przecież kolorowanie ma być relaksujące.
Uczciwe więc uprzedzam - to nie jest książka dla perfekcjonistów - ci prędzej kredki pogryzą, niż zdołają dopasować 'ten sam' kolor co na oryginalnym obrazku.



Zapomnijcie więc o identycznym odwzorowaniu barw i bawcie się ... w zbliżonej do oryginału kolorystyce. Sami zauważycie, że te rysunki zupełnie inaczej się koloruje. Przyjrzyjcie się zdjęciu przedstawiającemu zbliżenie listków roślinki. Czy widzicie coś nietypowego? Prócz tego, że grafika jest cudna, oczywiście ;>. Otóż wszędzie, oprócz zarysu rośliny, naniesiono tzw. cieniowanie. To coś, czego nie praktykuje się w dostępnych na rynku kolorowankach - coś co zazwyczaj należy zrobić samemu... o ile wie się jak. Tu wystarczy 'położyć' kolor i w miejscach gdzie było zaznaczone cieniowanie obrazek będzie ciemniejszy.


Cieniowanie sprawia, że motyw na ilustracji wydaje się być bardziej przestrzenny, a nie płaski. Przy dobrej obserwacji i dalszym ćwiczeniom jestem skłonna uznać, że cieniowanie w innych kolorowankach będzie znacznie łatwiejsze, gdyż dzięki "Roślinom kwitnącym" można wyuczyć się pewnych odruchów i zaobserwować technikę ich wykonania. Nie sądzę by w ten sposób patrzono na tę książkę, ale pracując z nią można się sporo nauczyć i polepszyć umiejętności rysowania.


No tak, 'boli' jednak, gdy spojrzymy z oddali na to zdjęcie i zobaczymy różnicę w kolorach pomiędzy oryginałem a kopią. Przynajmniej mnie 'boli', bo zdaje się mam w sobie sporo z perfekcjonistki. 
Z drugiej strony jestem zadowolona z rezultatu. Roślinka przypomina ... no roślinkę i jest jak najbardziej zielona. Ewidentnie bałam się mocniej dociskać kredki i uzyskać ciemniejsze płaszczyzny. Rzecz jednak w tym by się bawić i relaksować, a to przytrafiało mi się regularnie w trakcie pracy z tą książką :).

Kolejny rysunek kolorowałam od razu z myślą o wykorzystaniu atutu kredek akwarelowych, jakim jest uzyskanie efektu malowania farbą. Zabrałam się więc najpierw do pokolorowania kredkami.



Eh, i znów kolor nie jest taki jak 'powinien' ;(.




Chociaż, jeśli nie patrzeć na oryginalny obrazek, to efekt już pokolorowanych elementów bardzo mi się podoba :).


No i dodajemy odrobinę wody. Dosłownie odrobinę - nie byłam pewna jak papier zareaguje na kontakt z wodą, dlatego delikatnie muskałam rysunek ledwie wilgotnym włosiem.


Po prawej widać płatki potraktowane wodą, a po lewej nie. Kolory zrobiły się bardziej żywe i cieplejsze, niż w kwiatku po lewej. Co ważniejsze papier nie przesiąkał i nie uszkodził ilustracji znajdującej się po drugiej stronie. Oczywiście nie przesadzałam z wodą i byłam ostrożna malując obrazek. 
Uwielbiam ten moment, gdy kredka zmienia swoją formę pod wpływem wody :). Pamiętam, że jak kupiłam pierwsze akwarelowe kredki, to bazgrałam po kartce tylko po to, by powstałe plamy kolorów pociągnąć pędzlem i otrzymać akwarelowy efekt :). To wydawało się być takie magiczne.


Tu już widać efekt końcowy, gdy kredki zostały rozmazane mokrym pędzelkiem. Wiem, że daleko mi do uzyskania barw, jak te na drukowanym obrazku. Jak już wspominałam - to nie jest kolorowanka dla perfekcjonistów.

Chociaż gdyby tak zasłonić lewą stronę książki, to prawa również wygląda realistycznie. Nigdy też nie sądziłam, że kolorowanie cebulek i korzeni może sprawiać frajdę :).

Przyszła ostatecznie pora na wypróbowanie flamastrów. Powiem krótko - nie próbujcie. Albo jeśli chcecie spróbować, to najlepiej gdzieś w rogu, delikatnie. Jak już kiedyś napisała Kal32, nie każde mazaki przebijają. Najwyraźniej ja mam pecha, bo próbowałam już kilku rodzajów i prócz zdecydowanie nielicznych książeczek, skutkiem ubocznym ich stosowania jest przebijanie na drugą stronę.



Co miało miejsce i w tym przypadku.. Wypróbowałam poniższe narzędzia:

http://decomade.pl/produkt/1725-5-10-kolorow-flamastry-zmieniajace-kolory-magic-51         http://decomade.pl/produkt/1809-10-kolorow-flamastry-visaquarelle-pedzelkowe 

http://decomade.pl/produkt/1800-12-kolorow-flamastry-color-peps-jungle-innovation    http://decomade.pl/system/products/covers/000/001/986/medium/zenith.png?1441310811 

Wszystkie te flamastry są świetnie jeśli chodzi o używanie i jakość... ale nie w tej kolorowance.

Czy zatem warto kupić Rośliny kwitnące. Królewskie ogrody w Kew? Zdecydowanie TAK!
Gdyby się dłużej nad tym zastanowić, to w przypadku tej kolorowanki mamy do czynienia z  rzeczywistymi roślinami, które albo rosły, albo nadal rosną w wybranych ogrodach. Podczas, gdy większość dzisiejszych kolorowanek przedstawia zmyślne rośliny ze świata wyobraźni. To nie jest nic złego oczywiście. Sądzę jednak, że propozycja wydawnictwa Vesper dodaje powiewu świeżości tej ofercie. Jest to miła odmiana. To jakby po wystawie sztuki współczesnej, przejść do sali z malarstwem realistycznym, gdzie drzewo wygląda po prostu jak drzewo. Nie zrozumcie mnie źle - uwielbiam fantazyjne ilustracje w większości kolorowanek z którymi miałam do czynienia. Dzięki nim trafiałam do świata fantazji, gdzie wszystko jest możliwe. Książka z roślinami z Kew pokazuje jednak jak piękny świat roztacza się wokół nas - jeśli tylko pozwolimy sobie by go zobaczyć.

Nadal jednak uważam, że te grafiki świetnie prezentują się bez kolorowania i mogłyby w oryginale zawisnąć na ścianie mojego domku na wsi... jak już będę go miała ;).

Ale, ale ... prawie zapomniałam. Wydawnictwo Vesper nie poprzestanie na tej kolorowance i już wkrótce ukażą się inne wykonane w podobnej technice. Będą to:


http://decomade.pl/produkt/2015-kolorowanka-ptakihttp://decomade.pl/produkt/2036-kolorowanka-motylehttp://decomade.pl/produkt/2037-kolorowanka-ryby


No i sami powiedzcie - kiedy tu  znaleźć czas na ... pracę;>?

6 komentarzy:

  1. Też zastanawiałam się nad tą kolorowanką, ale bałam się że tak realistycznych obrazków nie dam rady pokolorować. Dzięki Twojej recenzji widzę że można:)
    Motyle wyglądają ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłam pomóc i owszem, masz rację - Motyle zapowiadają się interesująco :)

      Usuń
  2. Też zastanawiałam się nad tą kolorowanką, ale bałam się że tak realistycznych obrazków nie dam rady pokolorować. Dzięki Twojej recenzji widzę że można:)
    Motyle wyglądają ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz to już całkiem oszalałym, czekam na wypłatę ale jak zacznę kolorować to kiedy będę pracować? Cieszę się że tu trafiłam, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się cieszę, że zostałaś :) I wierz mi - doskonale Cię rozumiem - chciałby się mieć wszystkie kolorowanki i wszystkie kolorować (najlepiej od razu :)). Pieniądze to jeszcze by się na to znalazło, ale czas... Czekam na zimowe wieczory, może wówczas będzie więcej chwil na relaks...

      Usuń
  4. Skoro Ty nie jesteś zadowolona z domowej wersji podążania za oryginałem, to co dopiero zwykli użytkownicy :) Ale masz rację, że można stworzyć z gotowych dzieł piękną galerię :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Prawy do lewego

Prawych uprasza się o korzystanie z zamieszczonych treści i zdjęć zgodnie z przepisami świata tego, sumieniem i społeczną moralnością. Znaczy, że można zapożyczyć w/w z mojego bloga tylko do celów niekomercyjnych i każdorazowo odsyłając do źródła. Jednocześnie uświadamiam, iż skany szablonów są moją własnością, jednak niektóre treści na nich się znajdujące - nie. Informuję o tym szczerze. Nie ponoszę odpowiedzialności za niewłaściwe wykorzystanie materiałów.

Obserwatorze! Nie bądź statystyczną cyferką na blogowym liczniku. Jeśli jesteś tu po raz pierwszy - napisz coś o sobie. ('Coś' to też 'coś', ale niekoniecznie o to mi chodziło;).