Zdaje się, że ominęło mnie kilka drobnych świąt, mnóstwo konkursów, candy i jeszcze więcej interesujących postów. Czas jest sadystą i należałoby go zamknąć w pudle - takim bez otworków i dziurki od klucza...
Cóż, serce by chciało, ale możliwości są ograniczone. I jeszcze ten cholerny Leń. Niektórych gości to po prostu nie ma jak się z domu pozbyć :))
Dopadła mnie jednak swego czasu ochota na zakup nowej bransoletki. Zaatakowana w Arkadii przez wolnostojące butiki z biżuterią najpierw dostałam przysłowiowego oczopląsu, a następnie mnie zatkało, że za kawałek sznurka i dyndającą posrebrzaną blaszkę mam zabulić 30 zeta. Toż to grabież!
Tylko 20 złotych kosztowała mnie książka :). Uprzedzam, że pozycja nie zawiera 'wodotrysków' - wzory są w większości dość proste. Zaletą jest opis różnorodnych technik, takich jak sutasz, makrama, całe mnóstwo kompozycji z koralików. Niektóre objaśnienia są jasne i przejrzyste, niektóre przyprawiają o krzywy zgryz, co może zaszkodzić osobom z aparatem na zębach ;)
Ale od czegoś musiałam zacząć. W domu poniewierało się trochę koralików, starych 'naszyjników' z którymi nie przeprosiłam się od czasów liceum (poszły 'pod nóż'). Przewidujący mąż zakupił mi na allegro zestaw jubilerski dla początkujących (różne szczypce i drobiazgi niezbędne do wykonania biżuterii).
Do dzieła. Moją przygodę z biżuterią rozpoczęłam od niezwykle prostej w wykonaniu bransoletki , widoczna na zdjęciach w kilku wariantach.
Potrzebne:
- tzw drut pamięciowy (ok 3 żeberek)
- koraliki różnej wielkości
przdasię:
- tzw przekładki, najczęściej akrylowe ozdoby różnych kształtów i wielkości
- rurki - też swego rodzaju przekładka
Nie potrzeba kleju ani żadnych zapięć. Na końcach drutów robimy 'pętelkę', która blokuje koraliki i uniemożliwia im spadanie. Drut jest sprężysty więc zakładanie czy zdejmowanie bransoletki nie stanowi problemu. :)
Muszę Was jednak przestrzec, na wypadek, gdybyście chciały spróbować własnych sił. Jest całe mnóstwo koralików, ozdób i elementów do produkcji biżuterii... tysiące, albo i więcej. Pierwsze zakupy są nie lada wyzwaniem. Chciałby się kupić wszystko - szczególnie, że gros koralików dostępnych jest w torebeczkach po 1 zł. W sklepach czy na allegro znajdziecie tyle świecidełek, że się w głowie zaczyna kręcić, a wirtualny koszyk stale się napełnia. Nawet się nie obejrzycie a rachunek wyniesie 300 złotych ;>. I jeśli kogoś stać i ma ochotę taką gotówkę wydać, to oczywiście nie zniechęcam. Ostrzegam tylko, że jak już weźmiecie się do robienia wymyślonej biżuterii, może okazać się, że czegoś brakuje, a to odpowiedniego rozmiaru koralika, albo zapięcia, albo nici czy żyłki. Kolejne zamówienie i kolejna niemoc w opanowaniu się przez nieplanowanymi zakupami... Ilość drobiazgów wzrasta, w przeciwieństwie do ilości gotowej biżuterii.
Najlepiej najpierw zastanowić się co chcecie wykonać (bransoletka, naszyjnik, kolczyki itp). Kolejny etap, to przemyślenie kolorystyki. Następnie 'rozbieramy' na elementy to co chcecie wykonać. Co ma być nośnikiem, jakie chcecie zapięcie, czy ma być jakiś charms , jeśli tak to jaki motyw itd... Dopiero jak już wiecie co jest niezbędne, bierzecie się za zakupy. Oczywiście nie uniknie się kupienia 'przy okazji' nieplanowanych drobiazgów, ale przynajmniej jest szansa, że za pierwszym razem złożycie w całość wymyślony przez siebie projekt.
W przeciwnym razie będziecie zmuszone robić COŚ, co da się zrobić z tego całego miszmaszu, który zakupiłyście śliniąc się przed komputerem... Mój sprzęt jeszcze nie doszedł do siebie po moich ostatnich zakupach...
Reszta skarbów czeka na Czas wolny, który nadejdzie, gdy nadejdzie i mam nadzieję, że jeszcze przed Nowym Rokiem.